Tytuł książki "W tych ramionach" to fraza zapożyczona z piosenki Guy Béarta, do której autorka czyni aluzje w całej książce. Można by sobie zadać pytanie "dlaczego?". Otóż piosenka ta jest o kobiecie kochającej mężczyzn. Mężczyzn, którzy są przeciwnym gatunkiem, mają inną barwę głosu, inną budowę ciała. Wystarczy jeden mężczyzna w grupie kobiet, a to już jest powodem, aby wypowiadać się w rodzaju męskoosobowym.
Książka Camille Laurens jest książką specyficzną, bowiem jest to powieść o podwójnej narracji. Ponadto książka ta jest silnie osadzona w literackiej tradycji, interteksty kierują czytelnika do dzieł Prevosta, Cervantesa, Claudela, Moliera, Brassensa a także do Biblii. Nawiązania do nich odnajdujemy wprost lub są one ukryte. Bohaterka książki odbiera je na podobieństwo sztucznego raju, kochanków, gdy w pobliżu brak realnych obiektów adoracji.
Podwójna narracja, wielu mężczyzn i jedna bohaterka. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to wszystko chaotyczne, lecz to tylko złudzenie. Odnaleźć się w świecie głównej bohaterki Camille jest bardzo prosto, tak samo jak go zaakceptować. Bohaterka ma nimfomańskie skłonności, zdradza swojego męża, nie może skupić się na wychowaniu swoich dwóch córek - ponieważ nie są one chłopcami. Bohaterka książki nie jest całkowicie niewinna, a jednocześnie nie całkowicie winna.
Autorka twierdzi, że powieść ta jest napisana dla mężczyzn, choć mam wrażenie, że najważniejszymi czytelnikami będą jednak kobiety. Kobiety, które kochają mężczyzn. Jestem również pewny, że zgorzkniałe feministki również odnalazły by się w tej powieści, bo dobra książka jest jak kochanek. Można by je namówić, aby się z nią przespały.
Mężczyzna inspiruje, mężczyzna kocha i podnieca. Jest też wyzwaniem, z którym kobieta nigdy nie da za wygraną. Po przeczytaniu tej książki długo się o niej myśli.