Marzenia często są siłą napędową ludzkiego działania. Ludzie dążą do spełnienia swoich marzeń, choć czasem nie ma nawet możliwości ich spełnienia. Jednak marzyć warto. Nigdy nie wiadomo, jakie okoliczności zaistnieją i to, co wydawało się niemożliwe, nagle znajduje się w zasięgu ręki.
"Ulica Marzeń 31" to książka o marzeniach. Marzeniach, które choć wydają się dalekie i niemal nieosiągalne, przy korzystnym splocie okoliczności mogą się urzeczywistnić. Leah, mieszkająca naprzeciwko Domu Pawia, marząca o tym, aby jej hinduski chłopak wreszcie jej się oświadczył, codziennie widuje mieszkańców zagadkowego dla niej domu, ale nigdy nie zamieniła z nimi nawet słowa. Przypadek, śmierć najstarszego mieszkańca domu, sprawia, że Leah poznaje po kolei wszystkich domowników. Toby'ego - poetę piszącego wiersze do szuflady, Ruby - dziewczynę używającą życia, uzależnioną od seksu, marzącą o karierze piosenkarki, Joanne - chwytającą się różnych zajęć, będącą w duszy aktorką, Cona - nastolatka marzącego o wyjeździe do Ameryki Południowej i uzyskaniu licencji pilota, jego matkę - byłą stewardessę. Toby, zaniedbany czterdziestolatek, zapewnia mieszkańcom możliwość mieszkania bez płacenia regularnego czynszu, bo chce, aby mogli urzeczywistnić swoje marzenia. Toby jednak też ma marzenia, ale niemal ich sobie nie uświadamia, zawsze najważniejszą sprawą dla niego byli lokatorzy i ich potrzeby. Śmierć starego Gusa wywraca jego życie do góry nogami. Wiąże się to jednak z wypowiedzeniem mieszkania dotychczasowym mieszkańcom. Pomaga mu w tym Leah, dla której jest to wspaniała przygoda, po trzyletnim obserwowaniu tych osób. Leah ma jednak własne życie, które też nie układa się po jej myśli.
Książka jest wspaniałą lekturą, czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem, uświadamia nam, że o własne szczęście można i należy walczyć, że ono czasem czeka tuż za progiem, tylko trzeba umieć, albo po prostu chcieć je dostrzec....