Prowincja Pełna Wiochy. Powieść jebitna recenzja

Dla człowieka żyjącego w Europie XXI wieku to, co widzi w kraju nad Wisłą jest dziwne i czasem może nawet niezrozumiałe.
Książkę moją Prowincja Pełna Wiochy. Powieść jebitna dedykuję Czytelnikowi otwartemu i szukającemu w tym całym absurdzie zrozumienia. Ukazuje ona, z czym Polak musi samotnie zmagać się przez całe życie, czym jest Polactwo w najgorszym wydaniu? I umożliwia zrozumienie, dlaczego jest jak jest.
Przedstawiłem fikcyjnych bohaterów i wymyślone miejsca. Wszelka zbieżność nazwisk, miejscowości czy wydarzeń jest czysto przypadkowa i stanowi fikcję literacką, tworzoną na potrzeby literatury.
Zapraszam do lektury i życzę nieprzejednanych wrażeń, szczególnie podyktowanych dobrym humorem. Bo tylko śmiech tu może być wyjściem z sytuacji, w której innych wyjść brak.
Rzecz dzieje się w kraju Polgarów. Lud to z tradycjami, zawistny i nieprzejednany w buncie i wzajemnym opluwaniu. Lud owy stolicę swoją ma w Warchołowie. Książka przytacza jego historię. I tu trafiamy też na tytułową prowincję, która mieści się w województwie wartowsko-manowskim, a w zasadzie w jednym z jego powiatów, powiecie kurtowskim, w którym znajdują się gminy: Kraśnicka z siedzibą władz w Kraśniku; Łysoczoły z siedzibą władz w Łysotach oraz miasto powiatowe Kurtowo.
Miłych wrażeń Jegomościanki i Jegomościanie. Wiocha zaprasza turystów i inwestorów z Zachodu.
- O przepraszam! - Nie zapomnijcie na znaczki do kopert.