Róże to wbrew pozorom bardzo wymagające kwiaty. Nie urosną byle gdzie, w byle jakiej ziemi, potrzebują słońca, nawozów i dużo wody. I mimo swoich kolców są to kwiaty delikatne – może właśnie dlatego potrzebują takiej ochrony?
Bardzo dużo o tych kwiatach wie bohaterka powieści Margaret Dilloway, Galilee Garner. Gal jest nauczycielką biologii w szkole katolickiej, a jej największą pasją są róże i ich uprawa. Kobieta marzy jednocześnie o tym, aby wyhodować unikalną różę i wprowadzić ją na rynek. Usilnie krzyżuje różne rzadkie gatunki i świetnie jej się to udaje, jednak marzy o tym, aby nowa róża miała również zapach, co nie jest proste do osiągnięcia. Gal jest jednocześnie samotniczką, lubiącą ciszę i spokój, jest też osobą przewlekle chorą na nerki, jej rzeczywistość to poza nauczaniem i różami ciągłe dializy, częste infekcje i oczekiwanie na przeszczep nerki. I nagle, pewnego dnia, w domu Gal zjawia się jej siostrzenica, Riley, której matka podrzuciła córkę siostrze, wyjeżdżając na drugi koniec świata do pracy. Riley jest zwykłą nastolatką, jednak Gal, przyzwyczajona do samotności i ciszy, nie jest pewna, czy zamieszkanie siostrzenicy jest dobrym rozwiązaniem; decyduje się jednak na opiekę nad nią. Gal, jak i Riley, nie do końca na początku zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo odmieni to ich życie.
Galilee Garner nie jest łatwą do polubienia bohaterką. Samotniczka, którą denerwują prawie wszyscy ludzie, którzy znajdą się w jej pobliżu, począwszy od dyrektora szkoły, poprzez lekarzy i alkoholika, który zajmuje jej miejsce w kolejce na przeszczep, kończąc na siostrze, z którą stosunki zawsze były co najmniej złe. Gal jest taka, jak jej róże – pokazuje kolce i nie do końca chce się z kimkolwiek zaprzyjaźnić, w środku jednak jest wrażliwą, delikatną kobietą. Muszę jednak przyznać, że choć początkowo bohaterka wzbudza w czytelniku sympatię, a ze względu na swoją chorobę nawet współczucie, tak później zaczęła mnie trochę denerwować swoim zachowaniem, przekonaniem, że sama wszystko wie najlepiej. Potrafiłam jednak jej to wybaczyć ze względu na jej sytuację i chorobę. Mimo wszystko da się lubić.
Spodziewałam się po tej powieści znowu zwykłego czytadła dla kobiet, lekkiej niezobowiązującej historii, której celem jest tylko umilić czas czytelnikowi. Książka ta to jednak coś więcej. Bo jest to mądra, życiowa opowieść o tym, jak pod wpływem kochających osób człowiek może zmienić swoje postępowanie i myślenie, pokazać również swoje dobre strony, a nie bez przerwy odwracać się od ludzi i stronić od nich. Jest to również historia o tym, że samotność nie do końca jest dobrym wyborem, człowiek musi od czasu do czasu poprzebywać z innymi, rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. W dodatku jest to powieść o pasjach, które pozwalają zapomnieć o problemach. Bez wątpienia jednak jest to historia z o wiele ważniejszym przesłaniem, niż tylko spędzenie miłych chwil przy lekturze i relaks.
A poza tym… wynieść z tej książki można również cenne wskazówki na temat hodowli kwiatów, szczególnie róż. Chociaż nie jest to pasja, która wymaga niewiele czasu, wręcz przeciwnie, pracochłonna i wymagająca niemało cierpliwości, to jednak jest w tym coś, co intryguje i ciekawi, nawet tych, którzy z kwiatami mają niewiele wspólnego.
„Sztukę uprawiania róż z kolcami” czytało mi się niezwykle lekko i to jest kolejny atut tej powieści. Chociaż sama narracja nie jest tym, co lubię, bo w czasie teraźniejszym, to tutaj jest to praktycznie niezauważalne. Powieść wciąga, czyta się ją szybko, ale na pewno nieszybko się o niej potem zapomina. Godna polecenia książka, która z pewnością umili Wam czas i pozostawi dobre wrażenie.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/03/sztuka-uprawiania-roz-z-kolcami.html]