Niech Was nie zwiodą niepozorne rozmiary - ta książka to prawdziwa uczta dla czytelniczego serduszka!
W akcję utworu wprowadza nas kartka z pamiętnika Hazel - młodej dziewczyny uratowanej z bombardowania jej rodzinnego miasta. Jej obrońcą jest stary kapitan - Omer Loncours, który zabiera dziewczynę na małą wysepkę Mortes - Frontieres i tam chroni przed światem. Dlaczego drobna, krucha Hazel musi pozostać w ukryciu, odseparowana od ludzi? Jak dowiadujemy się już na początku utworu dziewczyna w czasie nalotu została oszpecona - jej twarz była potwornie zdeformowana.
Od pięciu lat każdy dzień spędza sama lub z kapitanem, a jedyną atrakcją domu na Mortes - Frontieres jest bogato wyposażona biblioteka. Dziewczyna przestaje wychodzić z pokoju, traci nadzieję na normalne życie i stopniowo podupada na zdrowiu. Wtedy to na wyspę zostaje wezwana pielęgniarka z pobliskiego miasteczka Noeud - Francoise Chavaigne. Francoise z przerażeniem odkrywa okrutną intrygę, usnutą przed wieloma laty przez starego kapitana o bardzo niezwykłym i przede wszystkim niepokojącym spojrzeniu na świat.
Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że Amelie buduje swoich bohaterów na zasadzie kontrastów, które wraz z biegiem akcji zaczynają się rozmywać i nachodzić na siebie. Tak to wygląda w 'Higienie mordercy', a w bardzo dosłowny sposób przedstawione jest w 'Kosmetyce wroga'. Także w 'Rtęci' żadna z postaci nie jest krystalicznie czysta, w pełni dobra, do szpiku kości zła, czarna lub biała.
Powieść 'Rtęć' posiada dwa zakończenia. Jedno z nich jest oczywiste. Takie na jakie czekaliśmy, zgodne z motywem dobra zwyciężającego zło nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Ale drugie zakończenie - o tak, drugie zakończenie to coś co pozostanie Wam w głowach na dłużej.
To w nim Amelie umieściła ten pierwiastek swojej niezwykłości. Tę zadrę która przy każdej lekturze jej autorstwa pozostawia w czytelniku wypalony ślad i odległe echo niemej fascynacji.
Jeśli ciekawi Was jak należy obchodzić się ze "szlachetnym diabłem" - to książeczka dla Was.