"- Nie dąsaj się bracie. Wszystko się ułoży. Brałeś już dzisiaj idyllę?
- To te śmieszne tabletki dla psycholi?
- O czym to mówisz bracie? To cudowny wynalazek, który pozbawił nas trosk życia codziennego. Są niezbędne w idealnym społeczeństwie. One zapewniają błogostan i czynią nasze życie lepszym.
- Każdy ćpun tak mówi... - burknął Habanero pod nosem."
Znacie książki Marka Czestkowskiego? Kto już czytał poprzednie tytuły autora - Knurowiec albo Rzeźnia Wyszków wie, że ma on specyficzny styl pisania pełen czarnego humoru oraz groteski.
Dziki Kamieńczyk jest połączeniem science-fiction z satyrą w wiejskim wydaniu.
Autor po raz kolejny przedstawia nam problemy społeczeństwa w krzywym zwierciadle.
Z Kamieńczyka stworzono utopię. Miejsce, które miało być idealnym przykładem cudownego życia dla całego kraju. W tym celu w ramach projektu RAJ odcięto je od reszty państwa. Wprowadzono w nim punkty graniczne i odrębne prawa, natomiast mieszkańców pozbawiono...pragnień.
W tym idealnym świecie je się robaki, nie ma w nim pieniędzy, bo za wszystko płaci się punktami społecznymi, nie stosuje się używek, nie je mięsa ani nabiału.
"Od prawie stu lat nie hoduje się we wsi żadnych zwierząt gospodarskich. One tylko zwiększały ślad węglowy. Ukróciliśmy barbarzyńskie traktowanie zwierząt poprzez ich fizyczną eliminację. Nasz świat jest czysty."
Do tego utopijnego świata trafia po prawie stu latach hibernacji Habanero, który zostaje wciągnięty w rozgrywki pomiędzy namiestnikiem Schabeuszem, a sędzią Kwaśniakiem. Jego przewodniczką po nowym świecie jest Czyścicielka Dżesika.
Okazuje się, że nie wszystko jest takie idealne, jak się wydaje, a w tym utopijnym miejscu bez przemocy zaczynają ginąć ludzie...
Powiem wam, że uwielbiam poczucie humoru Marka Czestkowskiego i jego satyryczny obraz problemów, w kierunku których zmierza nasze społeczeństwo.
Jedzenie świerszczy, ślad węglowy, ograniczenie fizycznego pieniądza na rzecz wirtualnej waluty, elektryczne auta - nasz świat się zmienia, a rządząca elita zaczyna zdobywać nad nami coraz większą władzę.
Hipotetyczna przyszłość? Czyżby? To wszystko już się dzieje na naszych oczach. Jeśli się w porę nie opamiętamy, być może skończymy tak, jak obywatele utopii w Kamieńczyku.
"- Punkty społeczne są zakodowane w mikrochipach, które krążą w ciele każdego zaszczepionego w strefie.
- Co za głupota... Dopóki żyję, będę popierać pieniądz papierowy. Coś, co jest fizyczne, co mogę pobrać z banku i kupić za to jakiś towar bez wiedzy państwa. Te wasze punkty to tylko cyferki na koncie. Władza zna każdy wasz zakup i w każdej chwili może odciąć was od waszych środków."
Ten alternatywny, wymyślony przez autora świat pełen jest absurdalnych i groteskowych sytuacji. Jednak jeśli przemyślimy dogłębnie to, co napisał autor stwierdzimy, że ta hipotetyczna sytuacja może wcale nie być taka hipotetyczna za pięćdziesiąt, sto czy dwieście lat...
Jeśli lubicie satyrę i czarny humor ta historia może wam się spodobać. Oczywiście trzeba do niej podejść z pewnym dystansem, jednak Dziki Kamieńczyk stanowi ciekawą odskocznię pomiędzy innymi tytułami książkowymi.