Sadie przeżyła wypadek, w którym straciła swojego najlepszego przyjaciela Trenta. Mija rok, a ona nadal stoi w miejscu i nie umie uporać się ze strata i bliznami, które zostały jej po tym traumatycznym zdarzeniu. Odsunęła się od najlepszych przyjaciół, Giny i Graya. Rozumie ją tylko Max, brat Trenta, który po roku nieobecności wraca do domu. Czy jego powrót pomoże dziewczynie wypełnić wszystkie punkty z listy, które sobie zaplanowała, by znów zacząć żyć?
„Sprawy do zapomnienia” to książka, której nie mam praktycznie nic do zarzucenia, poza tytułem. Pierwotny tytuł, „Kłamstwo o prawdzie” jest intrygujący i lepiej pasuję do meritum utworu. Jednak to nie tytuł jest najważniejszy, lecz zawartość, a jest ona piękna, bolesna i pouczająca.
Jest to historia nie tyko Sadie, lecz również jej przyjaciół. Znają się od najmłodszych lat, dlatego śmierć członka ich grupy, tak bardzo wpłynęła na ich relacje. Cała historia jest do bólu realna. Przyjaźń, choćby ta najtwardsza, w obliczu tragedii może okazać się zbyt mała, by udźwignąć ciężar straty. Związek głównej bohaterki po tym zdarzeniu rozpadł się, a autorka w cudowny sposób pokazała popędliwość osób zdruzgotanych i przygniecionych poczuciem winy. Jak łatwo popełniać błędy, by choć na chwilę zapomnieć. W tej książce nie ma przesady, głównie z tego powodu tak łatwo się wzruszałam podczas czytania. Bohaterowie nieustannie wspominają Trenta, sama Sadie kilkakrotnie wraca pamięcią do rozmów, które odbyli i dzięki temu poznałam go lepiej niż Gine i Graya. Zachwyciła mnie również relacja Sadie z rodzicami, te momenty był jednymi z moich ulubionych i byłam pełna podziwu dla wsparcia i zrozumienia, które oferowali swojej córce.
Książka jest podzielona na rozdziały, niektóre z nich składają się z maili, które Sadie pisała do Maxa, gdy ten był w Salwadorze. Taki zabieg uzupełnił luki i w części pokazał, z czym mierzyła się bohaterka podczas minionego roku. Książa jest cienka, niespełna trzysta stron i choć preferuję grubsze lektury, to autorce udało się zawrzeć w niej emocje. Jest to utwór na jeden wieczór, ale za to bardzo emocjonujący.
Istotną rolę odgrywają kompleksy bohaterki. Zakrywa swe ciało, by ludzie nie widzieli blizn, które pozostały po wypadku. Myślę, że większość ludzi postępuję tak samo, aż nie zrozumieją, że to nie inni ludzie nie mogą na nie patrzeć, a sami ich posiadacze. Dziewczyna uczyła się krok po kroku znów siebie pokochać, co jest trudnym zadaniem. Szczerze je kibicowałam i byłam dumna z jej postępów. Od początku wiadomo, że bohaterka skrywa sekret, lecz nie przewidziałam, jaki, a dodatkowe tajemnice, które wypłynęły z czasem, były całkowicie niespodziewane. Pomimo trudnych tematów smutek nie przytłacza czytelnika. Oczywiście wzruszyłam się kilkakrotnie, jednak inne, radośniejsze momenty podnosiły na duchu nie tylko bohaterów, lecz również mnie. Czyta się szybko i lekko.
„Sprawy do zapomnienia” to książka o młodości, życiu i śmierci. Opowiada ona historię dziewczyny, która znów pragnie cieszyć się życiem. Wyjście cało z wypadku i strata bliskiej osoby zostawiły blizny na ciele i w duszy, lecz to z tych emocjonalnych ciężej się podnieść. Opowieść autentyczna tak bardzo, że serce się ściska, lecz w całym tym bałaganie emocji, jest walka i nadzieja na coś lepszego. Dla tej iskierki wiary i radości warto przeczytać!
4+/6