Róże są jednymi z najpiękniejszych kwiatów na świecie, jednak ludzie niemal od zawsze widzą w nich coś więcej. Przecież nie bez powodu powstały takie przekonania jak to, że czerwone róże symbolizują miłość, a w białych widzimy oznakę niewinności czy skromności. Jednak róże oferowane w kwiaciarniach nie są takie, jak wymyśliła to natura – ludzie pozbawiają je kolców, dzięki czemu kwiaty są gładkie i bardziej przyjazne klientom. Czy warto pozbawiać je ich naturalności tylko dlatego, że ktoś sobie tak zamarzył? I czy tego samego nie można powiedzieć o ludziach?
„Byłoby mi łatwiej, gdybyście mnie nie budzili co pół godziny, żeby sprawdzić, czy umarłam, czy jeszcze nie.” [s. 337]
Gal to przewlekle chora na nerki nauczycielka biologii, która ma nietypowe hobby: krzyżuje z powodzeniem rzadkie i piękne odmiany róż. Wszyscy wkoło ją denerwują: dyrektor koniunkturalista, złośliwa lekarka, alkoholik, który zajmuje jej miejsce w kolejce po nerkę… W nudnym i przewidywalnym świecie Gal zupełnie niespodziewanie ląduje jej nastoletnia siostrzenica, spragniona rodzinnego ciepła i przyjaźni.
Nagle okazuje się, że nie wszyscy ludzie wokół Gal są jej wrogami – być może ona sama pokazywała im tylko kolce. Powoli, krok po kroku świat pokazuje swoje jaśniejsze oblicze: jest szansa na zwycięstwo w zawodach hodowców, pogodzenie się z siostrą, a nawet na miłość.
[opis z okładki]
„ – Jestem pewna, że wszystko się ułoży.
– Pewnie, zawsze się układa, w jedną lub drugą stronę. Częściej w tę złą.” [s.34]
Trzeba to autorce przyznać, w „Sztuce uprawiania róż z kolcami” podjęła się kilku naprawdę ciężkich tematów. Nie na co dzień spotykamy się przecież z chorobą, od której jedynym ratunkiem jest przeszczep, który i tak nie daje pewnych szans na wyzdrowienie. Początkowo wydawało mi się, że to właśnie choroba Gal będzie głównym, jeżeli nie jedynym tematem książki, jednak na tym się nie kończy, Margaret Dilloway porusza także temat niełatwych relacji rodzinnych. Autorka dokładnie pokazuje czytelnikowi, jak łatwo zerwać więzi łączące spokrewnione ze sobą osoby… Oraz jak trudno je później odbudować. W związku z tym, klimat powieści nie należy do łatwych, jednak mimo tego pani Dilloway potrafi pokazać piękno ludzkiego życia oraz to, że należy się nim cieszyć bez względu na wszystko.
„ – Uważam, że powinny być jakieś kryteria, które trzeba spełnić, żeby mieć szansę na przeszczep.
– Więc tylko porządni ludzie na niego zasługują? (…) – Może powinniśmy w takim razie odmówić pomocy także motocykliście, który jechał bez kasku i miał wypadek? Albo osobom otyłym, które zachorowały na cukrzycę? (…)
– Nigdy o tym nie myślałam, ale być może każdy powinien odpowiadać za swoje czyny i godzić się z ich konsekwencjami.” [s. 176]
Jak wspomniałam, „Sztuka uprawiania róż z kolcami” nie skupia się tylko i wyłącznie na chorobie Gal. Centralnym ośrodkiem zawsze pozostawała pasja kobiety – hodowla pięknych, acz rzadkich róż. Z książki można dowiedzieć się wielu naprawdę ciekawych rzeczy o tych kwiatach. Co kila rozdziałów znajdziemy krótki fragment „Wielkiego poradnika hodowli róż”, dzięki któremu na początku obca pasja Gal zaczyna w naszych oczach stawać się sztuką. Przedtem nawet nie wyobrażałam sobie, że wyhodowanie jednej, tak uwielbianej przeze mnie róży angażuje tyle uwagi i poświęcenia. Obszerne fragmenty dotyczące upodobań Gal nieraz ciekawią i zaskakują czytelnika, ale także pokazują kobietę jako „trójwymiarową” bohaterkę – dzięki swojej pasji jest dla nas postacią realistyczną. Nieoczekiwana sytuacja wymusza na niej zmianę, którą na przestrzeni książki bardzo dokładnie widać. Zamkniętej w sobie wraz ze swoimi problemami, pokazującej wszystkim naokoło tylko „kolce” bohaterce dopiero przyjazd siostrzenicy uświadamia wiele rzeczy, których wcześniej nie dostrzegała.
„ Czasami człowiekowi wydaje się, że ma wszystko.” [s. 326]
„Sztuka uprawiania róż z kolcami” początkowo wydawała mi się być zwykłą obyczajówką, jednakże już po kilku stronach okazało się, że byłam w błędzie. Motyw róż przewijający się przez całą fabułę stanowi metaforę życia – choć kolorowe, kiedyś się kończy, nieważne jak bardzo byśmy tego nie chcieli. Dodatkowo, poruszane raczej niełatwe tematy, a także wątek choroby nie czynią z tego lektury łatwej, jednakże lekki język oraz autentyczni bohaterowie sprawiają, że „Sztuka uprawiania róż z kolcami” jest książką naprawdę godną polecenia.