"Na Wyłączność" to trzydziesta siódma książka z serii "Romans z Szejkiem". Książki chodź są z jednej serii, nie są z sobą powiązane i spokojnie można wziąć się za jeden z tomów, nie patrząc na kolejność. Po prostu czytając powieść, nie będziemy mieli żadnych obaw, że bohaterowie już kiedyś występowali, a tom jest kontynuacją wątku, gdyż w każdej książce występują inni bohaterowie i łączy ich tylko fakt, że wszyscy są szanowanymi władcami, zakochanymi w tej jedynej, nic poza tym. Jak przystało na gatunek romantyczny, "Na Wyłączność", aż tętni scenami miłosnymi oraz erotycznymi. Sceny miłosne są całkiem przyjemne, opierają się na troskliwości i wyższości kochanka nad partnerką, co jest bardzo widoczne w całej powieści, jednak to właśnie ta wyższość robi z Grace, głównej bohaterki niewinną i skromną dziewczynę w ramionach ukochanego. Jeśli chodzi o sceny erotyczne, bo w romansie nie można się przecież bez nich obejść, nawet w małym stopniu, ale muszą być, to nie są one zbytnio oddziaływujące na wyobraźnię .Oczywiście wszystko zależy do tego, jak bardzo kogo ponosi, jednak można na przykład spotkać się z książkami, które mają w sobie więcej szczegółów niż ta, a nie nalezą do tego gatunku, co robi z tomu niezbyt nadgorliwą i nieswoją lekturę. Fabuła toczy się głównie między dwoma kochankami, czyli Grace i Szejkiem Salimem, co oczywiści nie sugeruje, że książka nie posiada innych postaci. Występuje ich dość dużo, jak na tak krótką książkę i mają one sporo wspólnego z życiem pary, a nawet bardzo mocno na nie oddziaływują. Akcja powieści trzyma w napięciu, gdyż główne pytanie podczas jej czytania, które się nasuwa to "Co zrobi Szejk z swoją ukochaną, która go okradła?" Można się domyślać wielokrotnie, jednak historia często się zmienia i nigdy nie możemy być pewni jej finału Świat powieści, czyli otoczenie w którym się ona odbywa, jest dość bogate. To, że w książce występuje Szejk, nie znaczy, że fabuła nie może być z czasów teraźniejszych, co daje nam możliwość na zmianę swoich wyobrażeń o takich władcach. Pani Sandra Marton chodź według niektórych wybrała banalny rodzaj pisania, wcale nie pokazuje nijakiego stylu. Jej słownictwo jest bardzo bogate, a postaci wyrażają się w swoich dialogach w bardzo ciekawy sposób, co jeszcze bardziej zachęca do czytania. Autorka udowadnia nam, jak wielu autorów przed nią, że pozory mylą, a uczucia zadziwiają nawet swoich właścicieli, a pozory często mylą. Jak na tak mało obszerną w strony książkę, tom zawiera w sobie bardzo wiele, a jego dynamiczna akcja przyspiesza tępo czytania, co powoduje, że książka jest rozrywką na kilka godzin, ale wartą swojej ceny.