O tej serii mogłabym opowiadać godzinami, jest moim domem, jedną z najlepszych historii jakie było dane mi przeczytać w życiu i ma ogromne miejsce w moim sercu!
Uwielbiam wszystko co jest z nią związane, wszystko co się w niej działo. Uwielbiam tę paczkę znajomych, którą poznałam prawie rok temu, nastolatków którymi byli. Patrzenie na to jak dorastają, mają dzieci… Nie było tutaj wiele smutnych rzeczy, ale mimo to przez prawie całą książkę miałam łzy w oczach. Mam tak ogromny sentyment do pierwszej części i do tej nastoletniej paczki, którą przestali być…
Nie mam słów oby opisać moją miłość do tej serii, a jednocześnie mogłabym pisać wam o niej bez końca, wiem, to głupie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest ona idealna, że są osoby, którym się nie podoba, ale ja będę ją bronić i za nic w świecie nie przekonacie mnie do zmiany zdania.
Uwielbiam to jak Ola pisze, to jak tworzy postacie, są tak wyraziste, tak wspaniale wykreowane, że czuje się częścią ich paczki. Przeżywam z nimi ich przygody i płaczę razem z nimi. Ja naprawdę płakałam na małej ilości książek, ale tutaj potrafiłam płakać nawet gdy nie było nic smutnego, po prostu ze wzruszenia, że już tyle przeżyłam z tą serią i nie zmieniło się nic, a jednak zmieniło się tak wiele.
Jest to książka przepełniona bólem, radością i totalnym rollercoasterem emocjonalnym. Ola tak cudownie przekazuje emocje, wszystko jest po prostu cudowne.
Uwielbiam to, że przeżywamy wszystko z nimi, poznajemy ich dzieci, ale jednocześnie mnie to boli, bo strasznie boję się zakończenia i pożegnania z tą serią. Może dla niektórych to głupota, ale ja nie wyobrażam sobie nie czekania na kolejny tom…
Nigdy się nie spodziewałam, że gdy dodając książki do koszyka i zauważając „Bad friends” stwierdzając, że czemu nie tak bardzo zżyję się z tą historią i będzie moją ostoją.
Uwielbiam ją całym sercem i wiem, że się powtarzam, wiem, że ta recenzja może być strasznie chaotyczna, ale przekazuję wam tutaj wszystko co czuję, a czuję wiele po zakończeniu. Uwielbiam humor, który jest tak samo wspaniały w każdej części.
Uwielbiam Nelsona, Kendal, mojego chłopaka Zane Rossa, Nico, Flo, Jenny i wszystkich (no prawie) którzy tam są i mimo kłótni i przeciwności losu są tymi samymi nastolatkami co na początku. Uwielbiam to, że są tutaj pokazane ich problemy, że nie zawsze jest idealnie, że próbują je rozwiązywać, rozmawiać ze sobą i się wspierać.
Dodam jeszcze, że syn Nelsona to moje ulubione dziecko i chyba jedyne dziecko, które lubię. No przecież on zajebisty.
Dziękuję ci Ola, za stworzenie tej historii, dziękuję, że jednak po tych ośmiu miesiącach wróciłaś do pisania „Bad friends” i, że robisz to dalej, bo wychodzi ci to wspaniale.