Z poezją Bogumiły Salmonowicz chwil kilka, niekoniecznie boso.
Pierwszy tomik wierszy Bogumiły Salmonowicz, poetki z Elbląga, pedagoga i terapeuty zarówno z wykształcenia, jak i z zamiłowania, nosi tytuł „BoSa”. To poetycki debiut Autorki. Wydany został w Elblągu, przez Stowarzyszenie „Alternatywni”, w 2014 roku, współfinansowany ze środków Urzędu Miasta w Elblągu i Stowarzyszenia „Alternatywni”. Na okładce - bosa stopa, wycelowana spodnią częścią prosto w czytelnika, w plątaninie serpentyn, taśm, kabli, może neuronów, rozłożonych, jak skrzydła motyla. Intrygujący tytuł zatrzymuje. „BoSa”. Proste zestawienie pierwszych sylab imienia i nazwiska autorki.
Osobiście doszukuję się również tego ukrytego, symbolicznego znaczenia: pokory, odwagi, otwartości na nowe wyzwania i nowe możliwości niesione przez pozytywną energię, ale też przeciwstawiania się sztywnym zasadom, nakazom i zakazom. Epizody związane z bosymi stopami nie są obce literaturze. Występują choćby w utworach Wyspiańskiego, Mrożka, niejednokrotnie też w piosenkach i tematyce filmowej.
„BoSa”, to zbiór pięćdziesięciu dwóch wierszy, opatrzonych literackim komentarzem Dominiki Lewickiej – Klucznik, podzielonych na trzy części. Tytuły „rozdziałów” nawiązują bezpośrednio do treści konkretnych utworów: „Czym tu się zachwycać, skoro kosmos, to tylko czysta matematyka”, „Nagi ból ubieram w sukienki słów, tak łatwiej go utulić”, „Nie zapominam ustawić strażników granic na ścieżkach kolejnego królestwa”.
Poezja Bogumiły Salmonowicz pisana jest prostym językiem, bez wyszukanych ozdobników czy górnolotnych sformułowań. To sprawia, że bezpośrednio trafia do czytelnika. Koresponduje z jego własnymi doświadczeniami, uczuciami i emocjami. W centrum uwagi pozostaje człowiek, uwikłany w codzienność, w problemy egzystencjalne, wewnętrzne rozterki. Człowiek, który zmaga się z własną niedoskonałością, bólem, nałogami. Zwykłe czynności, często wykonywane jako zło konieczne, pojmowane najczęściej jako ograniczenia czasu „dla siebie”, w obliczu choroby nabierają zupełnie innego wymiaru – urastają do rangi marzenia.
Łzy mają wartość oczyszczającą. „To dobrze, że płaczesz”- pisze Poetka w jednym z wierszy – „łzy mogą być prezentem”. Łza, to:
„malutka głębia wilgoci
potrzebna jak powietrze
spragniona oddechu pełną piersią”
Czerń, ta głęboka, żałobna, też „bywa optymistyczna”. Jak to wytłumaczyć, „jak objaśnić światu”? Światu, który doskonale sobie radzi, kiedy w nim jesteśmy i kiedy nas w nim nie ma. Świat sobie radzi, ale „my radzimy sobie mniej”, zwłaszcza wtedy, gdy
„dzień okazuje się szary,
zwierzchnicy ślepi, uczniowie pozbawieni
temperówki do kredek myślenia”
Ktoś, kto wydawał się być kiedyś prawdziwym aniołem z rozpostartymi skrzydłami, stopniowo zmienia w czasie swoje oblicze, staje się obcy, wrogi, budzący wstręt i odrazę. Trudno to akceptować, trudno odwrócić się, trudno wytłumaczyć, zwłaszcza kiedy negatywna przemiana dotyczy bliskiej osoby. W jakże piękny, delikatny, a zarazem poetycki sposób ujmuje to Autorka:
„pewnie nie wiedziałeś
że w tamtych czasach kleje do piór
miały krótkie terminy ważności
pewnie nie zauważyłeś
że gubisz skrzydła
i nas
pewnie
jest ci przykro”
Kosmos, to nieograniczony, nieskończona, utkana niezliczoną ilością roziskrzonych gwiazd przestrzeń, a w niej nowe możliwości „każde prawo ma swoje lewo”. Wystarczy tylko wyjść z „klatki dobrego wychowania”, wzbić się ponad „mury wewnętrznych przekonań, wieżowce cudzych opinii”, nie ulegać modzie na „ kruche pomosty od złudzeń do nawyków”. W życiu ważne są przyjaźnie. Te prawdziwe. Osoby, które dobrze i ciepło o nas myślą, nawet kiedy spotkania nie występują zbyt często.
„są jak związane sznureczkiem rękawiczki
pomiędzy dwa światy rękawów
zaplątane
w kurteczce z dzieciństwa”
W kosmosie, tym nieograniczonym, ale i w tym ziemskim, cud narodzin:
„ biliony godzin świetlnych temu
stało się najpiękniejsze
urodziłam pierwsze słońce
mojej planety”
planety, na której los ludzki ma swoje granice, a ”wiara ma siłę plątać się po pętli przewróconej ósemki”.
W wierszach Bogumiły Salmonowicz występują neologizmy słowne, m. in. „złomarzysko”, „modnopolskie”, „mózgoskrzynka”, „rozkrakane”. Napotykamy również, świadomie zastosowane, wplecione w treść wiersza, wyrazy potoczne, szyk przestawny oraz antropomorfizację. Obok wierszy białych występują nieliczne wiersze rymowane, chociaż w mojej ocenie, te pierwsze są zdecydowanie ciekawsze.
Tematyka wierszy, jak i zastosowane formy wyrazu sprawiają, że tomik „BoSa”, to wyjątkowo udany debiut, który dostarczy czytelnikowi wielu wartościowych przeżyć. Szczerze polecam i zapraszam do lektury.
Lucyna Siemińska – bydgoszczanka, rocznik 1962. Pisarka, poetka, krytyk literacki. Wydała 5 tomików wierszy a także zbiór opowiadań. Publikowała na łamach Akantu, Szafy, Znaj, w almanachach, antologiach i Internecie.