„Rozstała się z Dillonem, a on nadal jest obecny w jej życiu! To będzie jego zemsta. Dobry Boże, to będzie więcej niż zemsta. Ten potwór i manipulant będzie miał swoje pięć minut w blasku jupiterów!”
Ponownie wkraczamy w świat Emily oraz Gavina. Kiedy czytelnikowi wydaje się, że kochankowie znaleźli upragnione szczęście, że wszystko co złe zamknęli za drzwiami z napisem przeszłość, to ta wraca do nich i burzy ich zbudowany na nowo świat.
„Los… jaka do jednak zabawna sprawa.”
Po burzliwym rozstaniu z Emily, Gavin postanawia uciec i zaszyć się w Meksyku. Tam zapija swoje smutki i żale. Jednak nie trwa to długo, gdyż Emily postanawia walczyć o ich związek. Wyrusza wpierw do Coltona, prosi go o kontakt z młodszym bratem. Z początku Colton nie jest zachwycony jej odwiedzinami, jednak kiedy widzi w jak złym stanie jest Emily, postanawia jej pomóc i takim sposobem dowiaduje się gdzie mężczyzna przebywa. Z ogromnym lękiem oraz z wieloma niewiadomymi wylatuje do Playa del Carmen. Kiedy kobieta podjeżdża pod domek kochanka, okazuje się, że ten ma towarzystwo, jednak na widok Emily odprawia potencjalne kochanki. Dochodzi do spięcia i olbrzymiej wymiany zdań, po której Gavin odwozi Emily do jej hotelu. Wiadomo jednak, że po czasie godzą się i razem wracają do Londynu. Myślą, że już wszystko sobie wyjaśnili, że przed nimi żyli długo i szczęśliwie. Aż nagle Emily dowiaduje się, że jest w ciąży i wszystko wskazuje na to, że ojcem jej dziecka będzie znienawidzony Dillon. Miesiące, które powinny być przepełnione radością, stają się miesiącami pełnymi bólu i smutku. Przed kochankami kilka miesięcy strachu, o to czyje jest dziecko, a także co zrobi Dillon jeżeli okaże się, że to jego potomek. Dodatkowo Emily i Gavin są zastraszani przez byłego narzeczonego. Dochodzi do konfrontacji dwóch mężczyzn, co z tego wyniknie, przekonacie się czytając „Pulse”.
„(…) Poza tym obstawiam, że moja sperma to twardziele, a Dillon jako tchórz ma również słabą armię. I dlatego uważam, że są znacznie większe szanse, że to ja jestem ojcem dziecka, a nie ten dupek.”
Muszę tutaj wylać swoje żale. Otóż żałuję, że muszę się rozstać z bohaterami. Żałuję, że to koniec bardzo emocjonującej przygody. Żałuję, że seria kończy się na drugim tomie. Żałuję, że książkę pochłonęłam tak szybko i że nie delektowałam się nią odpowiednio długo. Jednego zdecydowanie nie żałuję, a mianowicie tego, że sięgnęłam po tę znakomitą serię, bowiem spędziłam z bohaterami niesamowite chwile wzlotów i upadków i ponownego podnoszenia się.
„Cokolwiek zrobisz, nigdy nie kwestionuj Opatrzności. Powtarza: nic się nie dzieje bez powodu. Zrób z tej wiedzy użytek: możesz pozwolić się złamać albo staniesz się jeszcze silniejszy.”
Powieść napisana jest lekkim językiem, dialogi są proste, a akcja przyspiesza z każdą kolejną przeczytaną stroną. Autorka umiejętnie manewruje emocjami czytelnika. Płakałam i śmiałam się wraz z bohaterami, co daje, że wykreowani są bardzo dobrze oraz realistyczne. W książce znajdziemy również niemałe pokłady humoru, co bardzo mnie ucieszyło. Należy również wspomnieć o scenach erotycznych, jest ich tutaj bardzo dużo dodatkowo często są one bardzo pikantne.
Reasumując. „Pulse” jest tomem kończącym serię „Collide”, obie trafiają na półkę moich ulubionych powieści. Książka jest bogata w zaskakujące zwroty akcji. Nader emocjonująca. Czyta się ją bardzo szybko i z ogromnym zainteresowaniem, gdyż odbiorca dąży do wyjaśnienia całej sytuacji w jaką popadli bohaterowie powieści. Autorka udowodniła, że włada doskonałym kunsztem jak również bardzo sprawnie przedstawia całą historię. Co mogę jeszcze dodać? Z przyjemnością w osobnych powieściach poznałabym losy bohaterów drugoplanowych, a w szczególności Liv. Mnie osobiście książka bardzo przypadła do gustu i spędziłam z nią przemiłe chwile. Komu mogę polecić tę powieść? Otóż jak sama autorka przedstawiła na wstępie „Dedykowane kobietom, które dopiero mają odnaleźć swój głos, siłę i odwagę. (...)” również podtrzymuję te słowa, polecam „Pulse” wszystkim kobietom bez wyjątku. Polecam.