Guy Lyon Playfair "Poltergeist - Przypadek z Enfield"
Historia rodziny Harperów (nazwisko zmienione, aby rodzina nie miała nieprzyjemności związanych ze sprawą). Historia nawiedzenia przez poltergeista, a właściwie nawet kilku. Historia rzekomego opętania. Dlaczego rzekomego? No właśnie, dlaczego... A choćby dlatego, że opętanie jest ciężko wykryć, ciężko udowodnić. W dzisiejszych czasach, gdzie można by rzecz, iż temat sił nadprzyrodzonych jest tematem tabu, unika się wchodzenia w szczegóły w sprawach nawiedzenia przez duchy, a tym bardziej przez demony. Historia, która ma w sobie wiele niewiadomych, jednocześnie oparta jest na suchych faktach, niewytłumaczalnych, ale wciąż faktach. Trzeba mieć otwarty umysł, aby przeczytać książkę, która w jasny sposób przedstawia fakt, że życie po śmierci istnieje.
To nie jest książka dla każdego. Jak sam autor wspomina, są tu same fakty spisane z nagrań, z notatnika autora, z oświadczeń pisemnych świadków. Sucha narracja, często nieskładne dialogi. A jednak historia przeraża, sprawia, że ciężko jest nie myśleć o tym wszystkim. Oczywiście, pewną doza sceptycyzmu chyba jest w nas wszystkich. Książka nie ma za zadanie przekonać nas, że zjawiska nadprzyrodzone istnieją, chociaż osobiście nie mam problemu z wiarą w nie. Wręcz przeciwnie. Swego czasu byłam bardzo ciekawa tego tematu, do dziś mam mega sentyment i czytam wszystko, a przynajmniej staram się czytać wszystko, co wychodzi o duchach, zjawach, demonach. Jeszcze lepiej, gdy widzę, bądź słyszę hasło "na faktach".
Powyższą historia posłużyła do stworzenia filmu "Obecność 2", jednakże trzeba sprostować, że o ile sprawa poltergeista z Enfield faktycznie miała miejsce, tak moje ulubione małżeństwo demonologów, to jest Ed i Loraine Warrenowie, nie mieło z tą sprawą nic wspólnego. Kompletnie nic.
Literatura faktu to nie jest mój ulubiony gatunek. Aczkolwiek, czasem i to lubię poczytać. "Poltergeist" zaciekawił mnie, pomimo monotonnego stylu. Książka dała mi sporo wrażeń, czytając naprawdę można się przestraszyć. Jednocześnie zadawałam sobie pytania, jak to możliwe? Co na miejscu rodziny bym zrobiła? Bardzo chciałam poznać zakończenie sprawy. I właśnie w tym momencie muszę napisać, iż jestem zawiedziona. Mianowicie, z jednej sprawy przeskoczenie na drugą, która oczywiście, w pewnym stopniu się łączy, a nawet dopełnia, a jednak... Sprawa z Enfield została bezceremonialnie ucięta. Zero wyjaśnienia, czy w końcu faktycznie pokazała się osobliwość, którą można było wyczuć w tym domu, czy poltergeisty zaprzestały swojej aktywności. I co najważniejsze ... Czy rodzina znalazła w końcu spokój. Ten zabieg strasznie mnie zirytował. Książka objętościowo jest spora, tak więc naprawdę liczyłam, że po dogłębnym opisaniu strasznych, chociaż powtarzających się zjawisk, końcówka przynajmniej w pewnym stopniu odpowie na podstawowe pytania. Tutaj jednak dostałam dezinformację, kilka scenariuszy, niepewną hipotezę. I nic więcej...
Podsumowując. Liczyłam na coś więcej. Nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Z sentymentu jednak nie żałuję czasu przeznaczonego na przeczytanie. Mój klimat, pomimo suchych faktów.