„Zanim komes Wichman stanie na czele sprzymierzonych sił Wieletów i Wolinian… Zanim zmierzy się z siłami Mieszka I… Zanim nastanie pamiętny rok 967….”.
Postać saskiego grafa Wichmana pochodzącego z możnego rodu Billungów jawi się w polskiej historiografii wczesnego średniowiecza w jak najczarniejszych barwach. Wraz z margrabiami Geronem i Hodonem stał się na zawsze symbolem i uosobieniem najgorszych cech niemieckiego ekspansjonizmu, skierowanego na wschód i północny wchód ówczesnej Europy. Dziwne, patrząc na to z perspektywy lat, jak niewiele z kursów tej polityki zmieniło się do dwudziestego wieku ( ot, mała dygresja).
Z całą pewnością był postacią nietuzinkową, bagażem przeżyć i życiowych doświadczeń które zebrał podczas swojego bujnego i niebezpiecznego życia można by obdarzyć kilka osób i takiego też spotykamy go na kartach powieści.
Wykreowany przez pisarza bohater odbiega w znacznym stopniu od znanej nam wszystkim czarnej legendy. To już nie okrutny, pozbawiony, skrupułów i zasad średniowieczny żołdak, gotowy wynająć swój miecz każdemu kto dobrze zapłaci. To człowiek w haniebny sposób oszukany, pozbawiony pozycji społecznej, wyzuty z majątku, obłożony klątwą, który cudem uniknął śmierci w skrytobójczym zamachu. Autor stara się ukazać nam cały tragizm tej postaci, skomplikowaną naturę, cechy charakteru, relacje z ludźmi, trudne życiowe wybory, namiętności które nim targały, oraz słabości i wady od których z pewnością nie był wolny.
Wraz z bratem wracając do Niemiec na wesele siostry, uruchamia lawinę zdarzeń, które na zawsze zmienią jego życie, depcząc plany, obdzierając z marzeń, skazując na los banity, wiarołomcy i najemnika.
Autor zabiera nas w niezwykle fascynującą podróż po X wiecznych drogach i bezdrożach Niemiec, Francji i północnej Słowiańszczyzny. Ukazuje nam cały przekrój ówczesnego zhierarchizowanego społeczeństwa, wasalnych zależności, obowiązków i praw z tego wynikających. Dzieli się bogata wiedzą na temat skomplikowanych wewnątrz-niemieckich stosunków politycznych, społecznych i ekonomicznych tej epoki. Przenikania się i oddziaływania partykularnych interesów lokalnych władców, dzielnic i kościelnych instytucji. To ponury, surowy świat, w którym pod płaszczykiem szumnych haseł i deklaracji, kwitnie niepohamowana ambicja, chciwość, zdrada, okrucieństwo, oszustwo, wypranie z wszelkich ludzkich odruchów i zwykły mord.
Ciekawy i niezwykle interesujący, zwłaszcza z naszej nadwiślańskiej perspektywy jest wątek Słowian Połabskich, pokazanie ich codziennego życia, wierzeń, podziałów, obyczajowości, kształtowania się wspólnej polityki i stosunków miedzy poszczególnymi plemionami.
Owe zderzenie się tych dwóch światów, chrześcijańskiego i pogańskiego stanowi jedną z głównych osi tej powieści.
Całość cechuję się niezwykle dynamiczną, mocną, wyrazistą i trzymająca w napięciu akcją, świetnie i niezwykle naturalistycznie wyrysowanymi scenami walk, zarówno pojedynków, zbrojnych potyczek jak i wielkich scen batalistycznych. Autor nie stroni przy tymi od ukazania ich najbardziej brutalnych, niekiedy makabrycznych i „ ociekających krwią” aspektów. Ciężka, tajemnicza i mroczna aura dodatkowa wzmaga czytelnicze odczucia i wciąga nas gwałtownie w wir niesamowitych wydarzeń.
Mimo iż powieść jest wielowątkowa, a wydarzenia widziane z różnych, nieraz bardzo odległych perspektyw, narracja sprawnie wiedzie nas przez gąszcz licznych pojawiających się postaci i zdarzeń.
Jednym z największych atutów książki Piotra Owcarza i to trzeba podkreślić, są barwne, tętniące życie opisy średniowiecznej rzeczywistości, rycerskich warowni, siedzib możnowładców, miast, miasteczek i wsi. Urzekają niezwykła obrazowością, plastycznością, dbałością szczegóły i realia epoki, pobudzając nasza czytelnicza wyobraźnie i odczucia, nadając tej historii specyficznego klimatu i kolorytu.
„Wichman. Krucjata” to pierwsza część opowieści o losach saskiego banity i całe szczęście, gdyż urywa się szybko i gwałtownie pozostawiając dużą dozę czytelniczego niedosytu . Z niecierpliwością czekam na tom drugi.