Rodziny patchworkowe w dzisiejszych czasach nie dziwią już nikogo. Ludzie się rozwodzą i wchodzą w nowe związki, stając się macochami i ojczymami. Mówi się, że w tym wszystkim najgorzej mają dzieci - bo ciężko się im odnaleźć przy przyrodnim rodzeństwie czy przy nowym "rodzicu". Ale prawda jest taka, że ciężko jest wszystkim. I to świetnie ilustruje książka Barbary Sęk "Nowakowie II. Uchylone drzwi."
⠀⠀
Krzysztof i Małgorzata doczekali się czwórki dzieci. Mieli piękny dom, pieniądze, byli szczęśliwi a dzieci nie sprawiały większych kłopotów. Ot, rodzinna sielanka. Która skończyła się w momencie, gdy w kancelarii Krzyśka zaczęła pracować Monika - młodsza, bardziej seksowna i wyzywająca od jego żony. Zaczął się między nimi typowy romans, kiedy to facet przed 40-stką burzy życie swoich bliskich dla chwili przyjemności. A raczej dla wielu chwil, bo ich związek trwał ponad 6 lat. I zakończył się ciążą kochanki. Kiedy prawda wyszła na jaw, Małgorzata zarządzała rozwodu. Po kilku miesiącach wszyscy jakoś przyzwyczaili się do nowej sytuacji - nie było łatwo, ale nawet dawni małżonkowie byli w na tyle dobrych stosunkach, że spędzili razem wigilię, dla dobra dzieci. ⠀⠀
Jednak los nie skończył im jeszcze rzucać kłód pod nogi. Na nowo zaczął stwarzać im problemy i zaogniać sytuację pomiędzy ... Cóż, wszystkimi. ⠀⠀
Autorce należy się wielkie uznanie, za największy książkowy paradoks, jaki dzięki niej przeżyłam. Fabuła podobała mi się niesamowicie, ale nie polubiłam żadnego bohatera. Każdy czymś mnie irytował, w każdym była "drzazga", która mnie uwierała. Małgorzata była trochę jak "ciepłe kluchy", Monika wiecznie o wszystko się obrażała, dzieci Krzysztofa miały jedynie oczekiwania a sam główny bohater... jemu należałby się ogromny kop w tyłek. Albo w inną, bardziej delikatną część ciała. Ale to, że każdy z bohaterów miał jakieś wady, tylko pokazuje jak ogromną robotę wykonała autorka, tworząc ich rysy psychologiczne. W prawdziwym życiu też każdy z nas jest "jakiś" - mamy swoje wady, które niekoniecznie pasują innym. I tak samo jest z Nowakami - mają za uszami co nie co, są prawdziwi, realni. Brak tam jednego złego czy dobrego bohatera.
Niesamowite studium przypadku. Nowakowie są odbiciem nowoczesnego, frywolnego społeczeństwa. Które nie myśli o tym, jak coś naprawić, tylko kiedy należy zepsutą "rzecz" wymienić. Krzysztof nie poszedł z żoną na terapię, bo brakowało mu czegoś w małżeństwie, tylko rzucił się w ramiona innej. Bo łatwiej jest odpuścić, niż się postarać.
Niełatwe są i relacje rodziców z dziećmi - wychowanymi bezstresowo, w dostatku. Na początku byłam zachwycona ich sposobem na wychowanie. Dostawali spore kieszonkowe i musieli uczyć się pieniędzmi dysponować. Ale z każdym kolejnym rozdziałem dostrzegałam, jak bardzo te dzieci są roszczeniowe. Bo im się należy - i to nie chodziło im o ojcowski czas, który należałby się jak najbardziej, ale o ojcowskie majątki.
Polecam. Bardzo. Naprawdę. Barbara Sęk miała na celu sprawić, że o tych bohaterach będzie się myślało jeszcze długo po odłożeniu lektury. I w moim przypadku udało jej się to znakomicie.