" Byłem człowiekiem szczęśliwym! Ośmielam się jednak twierdzić ,że nadal jestem najszczęśliwszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem (...). Moja koncepcja szczęścia narodziła się tamtego posępnego dnia w Berlinie, wkrótce po owej samobójczej próbie. Był to rodzaj objawienia, ale od tamtego czasu nauczyłem się życie kochać b e z w a r u n k o w o... "
Lubię muzykę klasyczną, na czele z romantycznym Chopinem w ulubionym koncercie fortepianowym e-moll. Jest to swego rodzaju bunt przeciwko zalewającemu nas potoku tandety, wulgarności i zupełnemu brakowi kultury. A Chopin w umie sprawić, że odkrywam w sobie nieznane mi wcześniej uczucia i myśli. On odczytuje tajemniczą stronę mojego istnienia.
Dzisiaj chciałbym opowiedzieć Wam o niezwykłym człowieku, wirtuozie fortepianu, a poza tym mężczyźnie o bardzo barwnej osobowości - Arturze Rubinsteinie. Jego autobiografia dementuje wszystkie moje wyobrażania o zawodzie pianisty . Zawsze wyobrażałam sobie, że człowiek posiadający taki dar musi bardzo różnić się od reszty ludzi - być niezwykle wrażliwy, skupiony na sztuce, żyjący w świecie muz. Jakież było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że Rubinstein mimo jego wszystkich zalet był człowiekiem pochłanianym przez namiętności; rozrzutnym ,przesadnie nierozsądnym oraz wielkim miłośnikiem płci pięknej. Może jednak dzięki temu tak bardzo rzeczywistym i bliskim?
Bardzo dobrze czytało mi się jego autobiografię- pochłaniającą opowieść o życiu jednym z najwybitniejszych i najpopularniejszych ludzi ostatniego stulecia. Autor opowiada wszystkie te wydarzenia (czasami bardzo intymne!) z punktu widzenia człowieka, który z przysłowiowego "nie jednego pieca" jadł już chleb i doświadczył wszystkiego w życiu.
Muszę również zwrócić uwagę na genialną pamięć Mistrza - relacjonuje on wydarzenia, które rozgrywały się przeszło 70 lat temu! Przy tak aktywnym i barwnym w niezwykłe osobistości ludzi pamiętać o przyjacielach z młodości jest niezwykłym wyczynem.
Na kartach " Moich młodych lat" spotykamy sławne nazwiska polskie i zagraniczne. Długo byłoby wymieniać znajomych i przyjaciół człowieka, który obracał się w najwybitniejszych, arystokratycznych kręgach ówczesnej Europy. Do takich osób zaliczali się : Hiszpańska Rodzina Królewska ( sama Królowa Wiktoria Eugenia wypożyczała mu własny fortepian!), Pablo Picasso, Karol Szymanowski, Pablo Casals, Witkacy, Ravel, Emil Młynarski (jego późniejszy teść), Grzegorz Fitelberg, Ignacy Paderewski .Miał możliwość także poznać samego Józefa Piłsudskiego, późniejszego Marszałka, którego wspomina jako człowieka skrytego, niedostępnego. Na jego koncertach bywał także znany wszystkim miłośnikom literatury - Marcel Proust.
Jedyną wadą autobiografii jest to ,że kończy się wtedy, gdy czytelnik wsłuchany w niezwykłą powieść Rubinsteina zaczyna żyć jego życiem. Na szczęście, przychodzi nam z pomocą druga część zatytułowana "Moje długie życie" .
Nie mogę wprost się doczekać, gdy będę mogła znów popatrzeć na świat oczami człowieka, który przyjmował je całym sobą.