Hej :) Nie przeczę, zmuszam się trochę do napisania tego posta. Ostatnio jestem jakaś taka nieogarnięta. Sprawa jest prosta, rekrutacja na studia zjada całą moją energię. Mam nadzieję, że ten koszmar w końcu się skończy, a ja wrócę do normalnego życia. Wczoraj nie mogąc spać stwierdziłam, że zrobię sobie bardzo qlturalny wieczór, a raczej noc. Puściłam sobie Bacha. No trzeba w końcu przekonać się do tej muzyki klasycznej oraz przeczytałam dramat Witkiewicza. Kto czytał poprzednią notkę wie, że chodzi o sztukę W małym dworku. Jak większość tego typu lektur był opatrzony kilkustronicowym wstępem. Stanisława Ignacego Witkiewicza znamy przede wszystkim ze szkoły, moi drodzy maturzyści ;) a inni, no cóż, albo poznali albo najlepsze przed nimi. Jego biografia została przestudiowana przez wielu wybitnych badaczy, więc przytaczanie jej mija się z celem. Znalazłam jednak kilka smaczków z jego biografii.
W małym dworku - Stanisław Ignacy Witkiewicz-jako genialne dziecko, pobierał nauki w domu, a potem wbrew woli ojca studiował na ASP, którego chyba nie ukończył.;
-chciał się odróżnić od ojca, notabene również wybitnego artysty Stanisława Witkiewicza, dlatego przybrał pseudonim Witkacy;
-był uzależniony niemal od wszystkiego, począwszy od alkoholu, a na kokainie skończywszy (tak podobno wieść gminna niesie);
-dzień po wkroczeniu ZSRR, popełnił samobójstwo, ponieważ nie chciał żyć w powojennej rzeczywistości, która według niego miała być ostatnim najgorszym stanem rewolucji.
Jeśli o rewolucje chodzi jest ona niezwykle interesująco wyjaśniona w innym dramacie pt.Szewcy. Witkacy twierdził, że rewolucja ma trzy stany a mianowicie:
1.faszyzm
2.komunizm
3.technokracja (w której podobno dzisiaj żyjemy)
W małym dworku porusza zupełnie inny temat, nie związany z rewolucją. Dramat ten, jak zauważyła jedna z czytelniczek mojego bloga, traktuje o łatwiejszym temacie, a mianowicie o roli teatru w życiu. Witkiewicz sądził, że teatr miał być odzwierciedleniem snu. Dlatego we wszystkich jego sztukach zaburzona jest chronologia czasu, a rzeczy pozornie są pozbawione sensu. Zupełnie jak we śnie. Nie przypadkowo recenzowana sztuka nosi miano dramatu rodzinnego. Fabuła ni mniej ni więcej opiera się na tym, że zmarła kobieta- matka, zjawia się w swoim rodzinnym domu i jak gdyby nigdy nic rozmawia z współmieszkańcami. Przy okazji zdradza wszystkie rodzinne tajemnice i rozwiązuje wiele wątpliwości.
Wiem że może to brzmieć trochę nieskładnie ale Witkiewicza nie da się tak po prostu opisać, trzeba przeczytać jego sztuki i starać się wyciągnąć wnioski. Jeśli nic nie zrozumiecie, nie martwice się. Czysta sztuka jak mawiał mistrz nie wymaga zrozumienia, bo sama w sobie jest rozwiązaniem.