Tracey Lange, podobnie jak bohaterowie jej powieści, pochodzi ze sporej irlandzkiej rodziny, która swoje sekrety chowa bardzo głęboko. Ma też własną rodzinę – męża, dwóch synów i psa. „Nic nas nie rozdzieli” jest jej pisarskim debiutem.
Główną bohaterką powieści jest dwudziestodziewięcioletnia Sunday Brennan, która pewnego dnia, chociaż nie jest to do niej podobne, ostro imprezuje ze znajomymi, po czym wsiada do auta i pod wpływem alkoholu powoduje wypadek. Budzi się w szpitalu w Los Angeles w nienajlepszym stanie. Jest zdziwiona, kiedy widzi obok swojego łóżka najstarszego brata. Danny przyjechał specjalnie z Long Island, aby wesprzeć siostrę, a kiedy zobaczył, jak mieszka, namówić ją na powrót na łono rodziny. Pięć lat wcześniej Sunday opuściła rodzinę, chłopaka i miasto, w którym się wychowała. Nie powiedziała nic swoim bliskim, wyprowadziła się do Los Angeles i przez cały czas utrzymywała, że prowadzi bajkowe życie. Danny zobaczył na własne oczy, że prawda jest zupełnie inna. Co skłoniło Sunday do ucieczki? Dlaczego nic nikomu nie powiedziała? Czy ktoś ją do tego namówił? Czy uda jej się pogodzić z bliskimi?
Powieść mnie zaskoczyła. Najpierw faktem, że nie jest to thriller, a thrillera się spodziewałam. Do tej pory nie odkryłam, dlaczego. Później, już podczas lektury, zaskoczyła mnie tym, jak bardzo dałam się jej wciągnąć. I to nawet mimo faktu, że nie ma w niej bardzo dynamicznej akcji czy wartkich dialogów, które ową akcję pchałyby do przodu. Jest za to sporo opisów. Ale jakich! Widać wyraźnie, że autorka z opisami radzi sobie bardzo dobrze, z dialogami również, chociaż jest ich mniej, ale są naturalne i nadają powieści wiarygodności. Chociaż nawet nie jest to potrzebne, bo ta historia jest tak żywa i przekonująca, że chłonie się ją z ogromnym zainteresowaniem. Ponieważ jednak nastawiłam się na thriller, wyczekiwałam momentu, kiedy zadzieje się coś, co potwierdzi, że to jednak jest thriller. I muszę przyznać, że chociaż nie przechodziły mnie dreszcze, emocji dostarczyła mi ta powieść naprawdę sporo. Głównie przez sekrety, które skrywa liczna rodzina Sunday, a które autorka odkrywa stopniowo. Już na samym początku coś się nie zgadza. Kłóci się obraz spokojnej, poukładanej kobiety z tą, która wsiada za kierownicę po alkoholu i powoduje wypadek. Od razu można się domyślić, że nie jest to jej normalne zachowanie, że coś musiało sprawić, że zachowała się tak a nie inaczej. Później zresztą te przypuszczenia się potwierdzają, bo Sunday okazuje się być nie taką rozrywkową osobą, jak wskazywało jej zachowanie feralnej nocy. Pytania się mnożą, a odpowiedzi czekają na odkrycie.
„Nic nas nie rozdzieli” to opowieść o sile rodziny, o rodzinnych tajemnicach i o tym, jak niedoskonała potrafi być rodzina, a jednocześnie, jak w kryzysowych momentach potrafi łączyć siły. Nie tylko Sunday skrywa sekrety. Nawet Danny, odbierany w rodzinie jako ten najbardziej odpowiedzialny i poważny ma swoje za uszami. Mimo że podzieleni, członkowie tej dużej rodziny wspierają się na każdym kroku. Szczególną troską otaczają swojego chorego brata. Są dla siebie najważniejsi, ale nie zapominają też o przyjaciołach. Jednym z nich jest dawna miłość Sunday i przyjaciel Danny’ego, który przez Brennanów traktowany jest jak rodzina. Tak naprawdę, mimo interesujących pozostałych wątków, na relacji Sunday i jej byłego chłopaka skupia się ta historia. Od niej się tak naprawdę rozpoczyna i na niej kończy. I chociaż zakończenie powieści jest przewidywalne, nie odbiera ono uroku całej opowieści. Prawdę mówiąc, dokładnie na takie zakończenie liczyłam. Bo mimo, że w trakcie lektury nie jest słodko ani spokojnie, bo rodzina przeżywa niejeden dramat, pozytywne zakończenie sprawia, że historia ma optymistyczny wydźwięk. Bohaterowie są dobre wykreowani, a dzięki temu, że poszczególni członkowie rodziny opowiadają tę historię z własnej perspektywy, z łatwością można wejść w skórę każdego z nich, poznać ich motywacje i lepiej ich zrozumieć. Autorka pięknie pisze, dzięki czemu książkę czyta się wyjątkowo przyjemnie i szybko, mimo że akcja nie gna na złamanie karku.
„Nic nas nie rozdzieli” to poruszająca, wciągająca opowieść o sile rodzinnych więzi. I o miłości, która mimo przeciwności i upływającego czasu wciąż trwa. I jest tak samo żywa jak kiedyś. To idealna lektura na długi, leniwy wieczór, lub dwa. Polecam!