"Nienawidzę, że cię kocham" autorstwa Ali Hazelwood to zbiór aż trzech nowel („Pod jednym dachem”, „Poniżej zera”, „Skazani na siebie”), w których to czekają na Was lekko przewidywalne, lecza zarazem urocze historie, które podbiją Wasze czytelnicze serducha!
„Pod jednym dachem”:
Teoretycznie to ona władowała się z butami w jego życie. Liam mieszkał samotnie w wielkim domu swojej ciotki do czasu, aż jego połowę odziedziczyła w spadku Mara. Przystojny i pociągający, ale też wiecznie naburmuszony, robi co w jego mocy, by życie pod jednym dachem nie było dla Mary przyjemne. Ona jednak nie zamierza się wyprowadzić. Im więcej wie o Liamie, tym trudniej jest jej go nienawidzić...
”Skazani na siebie”
Sadie wie, że inżynierowie budownictwa powinni budować mosty zamiast je za sobą palić. Jako kobieta po studiach STEM zdaje sobie również sprawę, że każdą teorię można podważyć. Kiedy więc utknęła w windzie z facetem, który złamał jej serce, ostatnie, o czym myśli, to odnawianie relacji. Eryk może przepraszać, ile dusza zapragnie. Ona prędzej pocałowałaby Chewbaccę z Gwiezdnych wojen, niż mu wybaczyła.
„Poniżej zera”
Hannah, młoda inżynierka pracująca dla NASA, ma złe przeczucia. Nie tylko doznała groźnego urazu i utknęła w lodowej rozpadlinie na kole podbiegunowym, ale jedyną osobą, która podejmuje się misji ratunkowej, jest jej odwieczny rywal. Dlaczego ryzykuje życiem, by jej pomóc? I dlaczego jego nagłe przybycie sprawia, że serce Hannah bije szybciej?
Jak też wiecie, (bądź też nie) twórczość tej pani nie jest mi obca, a po jej najnowsze książki sięgam w ciemno, jednak muszę przyznać, że ten tytuł nieco ostudził moje odczucia co do Hazelwood. Ale po kolei: najpierw kilka plusów, później minusów ;)
Zacznę od tego, że w „Nienawidzę, że cię kocham” czeka na Was dużo retrospekcji, które momentami są trudne do przełknięcia, ponieważ wymagają od nas odrobiny skupienia, co czasami jest trudne, kiedy wraca się zmęczonym po pracy. Jednak spokojnie - autorka wynagradza nam te fragmenty zaraźliwym humorem oraz przyjemnym stylem pisania.
Moim ulubionym opowiadaniem jest bez wątpienia „Pod jednym dachem”- od razu pokochałam Marę oraz Liama, który myślał, że bardzo szybko pozbędzie się nowej współlokatorki, jednak wyszło, jak wyszło... Ale spokojnie, dwie pozostałe nowele są równie niczego sobie, a dodatkowy rozdział wręcz rozczulił moje serce swoim poziomem słodkości oraz happy endem.
Po raz kolejny Ali stworzyła idealne męskie postacie, których cechy charakteru (jak i wyglądu) zawrócą w głowie wielu czytelniczek. Każdy z tej trójki miał wysoki stopień naukowy oraz był w pełni skupiony na swojej pracy, jednak w miłości okazywało się, że nie są tak twardzi, na jakich próbowali wyglądać...
Dobra teraz narzekanie:
Minusem tej pozycji jest przewidywalność - niby mamy różnych bohaterów, jednak ich historie miały podobny przebieg, a sceny zbliżeń... Wybaczcie, ale po drugim (jak i trzecim) razie miałam dość czytania opisów, jak to nasz męski bohater został hojnie obdarzony przez naturę - za pierwszym razem było to po prostu znośne, a kiedy historia znów się powtórzyła, zaczęłam przewracać oczami...
Czy książkę polecam? Twórczość Ali Hazelwood ma to do siebie, że jej historie są za każdym razem przewidywalne, jednak potrafią poprawić humor po ciężkim dniu oraz naładować pozytywną energią. „Nienawidzę, że cię kocham” to książka idealna do przeczytania po ciężkim dniu - nie musicie przeczytać całej książki na raz, wystarczy jedna nowela dziennie.