**PATRONAT MEDIALNY/ RECENZJA PATRONACKA**
Dziś przyszłam Wam opowiedzieć kilka słów o moim kolejnym patronacie medialnym, choć dość nietypowym jak na książki, które biorę pod swe patronackie skrzydła.
Dziś przyszła pora na PORADNIK, ale... "Niech Pani coś..." tak naprawdę nie jest typowym poradnikiem, ja odbieram tę książkę bardziej jako luźny zbiór myśli, przemyśleń, porad i wskazówek, które zmuszają czytelnika do refleksji i spojrzenia na swoje życie z innej strony, by niekiedy zweryfikować TAKŻE swoje postępowanie, ale przede wszystkim myślenie na własny temat, i co najważniejsze myślenie o swoim dziecku!
Jako dorośli (i chyba dojrzali) ludzie wiemy, że nauka rozumienia emocji i panowania nad nimi nie jest łatwym zadaniem, a to sprawia, że nawet my sobie z nimi nie radzimy, więc tu pojawia się pierwsze pytanie, jak z nimi ma poradzić sobie młody człowiek, który tak naprawdę jeszcze nie wie, o co chodzi w tym całym życiu? Jak pomóc mu zrozumieć? Jak pokazać, że jesteśmy jego przyjacielem, a nie wrogiem? Jak poukładać mu (i przede wszystkim najpierw sobie!) w głowie, by czuło się bezpieczne i kochane? Z pomocą przychodzi właśnie ta publikacja... nie oskarża, nie punktuje, nie wywiera presji. Za to udowadnia, że to, co widzimy w telewizji, jest tylko ułudą i każdy z nas, rodziców, zmaga się z podobnymi problemami i rozterkami, że nie ma ideałów, że dorośli także mają problem z emocjami, przelewając je na innych, w tym własne dzieci. Autorka pokazuje, że wystarczy tylko nieco inna perspektywa, przyjrzenie się powodom dziecięcych złości, frustracji, zaakceptowanie ich i wyjście im naprzeciw. Ważne jest tu też obserwowanie siebie, ładowanie własnych baterii. Owszem terapia jest czasami potrzebna całej rodzinie, ale to nie jest nic złego, bo zawsze warto o tę rodzinę walczyć...
Myślę, że różnorodność poruszanych kwestii sprawi, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, coś, co może dopasować akurat do swojej obecnej sytuacji w życiu, wskazówki jak ustalać priorytety i co powinno być najważniejsze w naszej hierarchii codziennego życia.
"Niech Pani coś..." to książka objętościowo dość skromna, ale naszpikowana obszerną wiedzą, energią, pozytywnym myśleniem i co najważniejsze wsparciem autorki, które czuć na każdej stronie. Przeczytacie ją w kilka minut, ale jestem przekonana, że i Wam na długo zapadnie w pamięć i często będziecie do niej wracać. Napisana przystępnym językiem, ciekawie skomponowana, poruszająca ważne tematy. Podzielona na krótkie rozdziały, sprawia, że w każdym dowolnym momencie możemy wrócić do interesującego nas tematu. Doskonałym, wręcz idealnym rozwiązaniem jest zostawienie po każdym rozdziale miejsca na własne wnioski i notatki, można tam opisywać własne emocje i spostrzeżenia, ale pojawiają się również pytania, na które możemy wpisywać swoje odpowiedzi.
Okraszona fajnymi czarnobiałymi grafikami, sprawia, że przy tej książce można naprawdę odpocząć, naładować baterie, uśmiechnąć się samemu do siebie, powiedzieć sobie samemu, że inni mają tak samo i że jesteś najlepszym rodzicem, jakim możesz być, a Wasze dziecko wcale nie jest złe i zepsute! A wierzcie mi, to naprawdę pomaga!
Serdecznie dziękuję Autorce i Wydawnictwu za dedykację, zaufanie i błyskawiczną wysyłkę, oraz za możliwość objęcia książki patronatem medialnym.
Czy polecam?
Polecam. Książka dla każdego zagubionego rodzica, Każdy znajdzie tu dla siebie wiele inspiracji, wskazówek i rad jak zacząć walkę o szczęście swoje, swojego dziecka i całej rodziny.