Neil White jest prawnikiem specjalizującym się w sprawach kryminalnych lecz postanowił zostać pisarzem. Dopiero w 2007 roku udało się Brytyjczykowi wydać jego pierwszą powieść, którą rozpoczął serię z policjantką Laurą McGanity i dziennikarzem Jackiem Garrettem. Wszystkie części są powiązane głównymi bohaterami, jednak każde z nich stanowi jakby odrębną powieść. Cieszę się z tego powodu, ponieważ jak się okazało po przeczytaniu książki, "Zagłuszyć krzyk" to piąty tom i pomimo tego, wiem o co chodzi w książce.
Bądź cierpliwy, powtarzał, bo te łobuzy przegrają, jak pójdą w świat. *
Kolejne morderstwo. Kolejna młoda dziewczyna została zaduszona a jej ciało zostało zbezczeszczone. Policjanci z Lancashire zaczynają podejrzewać, że po miasteczku krąży seryjny morderca. Szukają związku pomiędzy pierwszą ofiarą - córką policjanta Mike'a Corley'a a kolejną ofiarą - Jane Roberts, córką brutalnego mafiosa Dona Robertsa. Laura McGanity musi udowodnić, że zasłużyła na awans. Jednak jak znaleźć kogoś kto w ogóle nie zostawia po sobie śladów? Tymczasem narzeczony Laury - Jack, jak to reporter i dziennikarz, sam próbuje odkryć kto jest zabójcą. Jedyną podpowiedzą są e-maile, które otrzymuje od kogoś, kto zna wszystkie szczegóły prowadzonego śledztwa. Czy mordercą jest zaufany stróż prawa? Co łączy obie dziewczyny? Czy wszyscy ujdą z tego cało?
On zapcha usta nie powiesz nic,
On zwiąże nogi nie będziesz iść,
On zwiąże ręce byś nie drapała,
On zamknie ci oczy byś nie widziała **
Przyznam szczerze, że ostatnio ciągnie mnie do kryminałów, więc gdy zobaczyłam "Zagłuszyć krzyk" na półce w bibliotece, ciężko mi było jej nie wypożyczyć. Najpierw kilka słów o okładce, która może i nie jest pięknością, ale oddaje charakter książki. Powieść oparta jest na historii prawdziwego seryjnego mordercy - Dennisa Radera, który mordował kobiety a szukając rozgłosu, wysyłał listy do gazet. Wiem, że autor chciał stworzyć intrygującą akcję inspirując się tą postacią. I z tego powodu nie jest to dla mnie oryginalna historia. Czasami miałam wrażenie, że to kopia. Może nie powinnam była przed przeczytaniem "Zagłuszyć krzyk", szukać informacji o tym mordercy. Mój błąd. Nie wciągnęła mnie. Czytałam ją cały tydzień z przerwami. Po prostu nie mogłam jej przetrawić, bo była dla mnie nudna. Owszem, nie wiedziałam kto jest mordercą, ale akcja rozkręcała się za wolno. Nawet fragmenty pisane z perspektywy zabójcy wydawały mi się zbyt płytkie. Oczekiwałam więcej a po prostu się nudziłam. Styl pisania pana White'a nie powalił mnie na kolana. Niektóre opisy bardziej rozbudowane i kolorowe, niektóre mniej. Ogóle jak dla mnie za mało emocji.
Co do postaci - za mało kolorów. Oprócz psychopaty, który mordował kobiety, bohaterzy książki wydawali mi się niemalże jednakowi. Może i występowały między nimi jakieś malutkie różnice, ale ja po prostu tego nie widziałam. Nawet mafioso - Don Roberts, który miał być okrutną i przerażającą postacią nie sprawił, że po plecach przeszły mi ciarki. W pewien sposób polubiłam Jacka, ciekawskiego, nawet zachowującego w obliczu śmierci godność ludzką, reportera. Nie sądzę jednak by na długo zapadł mi w pamięć.
- Jak to przyjął?
- Było mu smutno, tak jak mnie, ale tak to chyba jest z przyjaciółmi. Czują twój ból. ***
Podsumowując, "Zagłuszyć krzyk" niczym mnie nie zachwycił i raczej za kilka dni całkiem już o nim zapomnę. Nie polecam, bo niestety nie ma czego.
*cytat z książki, strona: 217.
**cytat z książki, strona: 81.
***cytat z książki, strona: 267.