„Słodki smak marzeń” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Chociaż czytam literaturę obyczajową, książki autorki nie wpadły w moje ręce nigdy wcześniej. A muszę przyznać, że trochę ich w swoim dorobku Aneta Krasińska ma. „Słodki smak marzeń” jest już trzynastą książką autorki, a 6 października ukaże się jej kontynuacja pt. „Gorzki smak marzeń”.
Bohaterką powieści jest Laura, kobieta po trzydziestce, która pracuje w prężnie rozwijającej się agencji reklamowej w Warszawie. To właśnie tu Laura jako młoda dziewczyna przyjechała z maleńkiej wioski spod Przemyśla na studia i została na stałe. Praca dominuje w życiu kobiety, jednak Laura znajduje też czas dla przyjaciół, z którymi cieszy się urokami nocnego życia w stolicy. Jej życie uczuciowe właściwie nie istnieje, bo kobieta zwyczajnie nie ma na to czasu. Pewnego dnia kobieta wyjeżdża ze współpracownikami do Zakopanego, aby popracować nad projektem nowej kampanii reklamowej. Tam wydarza się wypadek, podczas którego Laura poznaje ratownika górskiego – Igora. Mężczyzna nie tylko ratuje jej życie, on wkracza w życie kobiety z impetem i wywraca je do góry nogami. Czy Laura przewartościuje swoje życie? Czy uda jej się odnaleźć w nim to, co jest dla niej tak naprawdę najważniejsze?
Znów zacznę chyba od końca, bo chcę napisać, że cieszę się, że nie przeczytałam tej książki zaraz po jej premierze, a dopiero niedługo przed premierą drugiej części. Dlaczego? Ano dlatego, że zakończenie powieści jest tak zaskakujące i wprowadza takie zamieszanie, że nie wiem, czy dałabym radę spokojnie czekać na kolejną część. A tak będę mogła czytać ją właściwie zaraz po pierwszej. Ponieważ zaczęłam od końca, wiecie już, że zakończenie jest fenomenalne i warto przeczytać powieść choćby dla niego. Co jeszcze jest w powieści warte uwagi?
Ponieważ wraz z powieścią „Słodki smak marzeń” spotykam się z twórczością autorki po raz pierwszy, muszę w tym miejscu docenić przede wszystkim jej styl i piękną polszczyznę, którą się posługuje. Bardzo przyjemnie czyta się tę powieść. Jest napisana pięknym językiem, nie pojawiają się w niej błędy, na które bardzo jestem wyczulona. Widać, że książka nie była pisana w pośpiechu. Widać to również w fabule, bo jest przemyślana i konsekwentnie prowadzona. Główna bohaterka jest postacią, nad którą można się trochę pogłowić, a to również bardzo lubię. Nie jest łatwa do odczytania, nie jest jednoznaczna. Wraz z biegiem fabuły zmienia się nasze postrzeganie Laury, zmienia się zresztą również ona sama. Początkowo jest bardzo sfokusowana na pracy. To jakoś specjalnie nie dziwi, bo kobieta ma kredyt, który sam się przecież nie spłaci. Wydawało jej się, że wyjazd do dużego miasta, do stolicy nawet, pozwoli spełnić jej największe marzenia. Poniekąd tak się stało, jednak te marzenia zaczynają się jej powoli odbijać czkawką. Nie tak to sobie wyobrażała. Haruje ciężko, do tego ma nad sobą okropną szefową. Mimo dni po brzegi wypełnionych zajęciami, Laura zaczyna odczuwać samotność. Nie ma czasu na prywatność, chyba że można do niej zaliczyć wypady z kolegami z pracy na zakrapiane nocne imprezki. Samotność, stres, ciągła presja i brak czasu na cokolwiek innego niż praca zaczyna powoli kobiecie ciążyć. Przyzwyczajenie jednak robi swoje i tak Laura w tym wszystkim trwa. Do czasu. Kiedy poznaje Igora, jej spojrzenie na otaczający ją świat nieco się zmienia. Nie na tyle jednak, aby udało jej się opuścić na dłużej swoją strefę komfortu. Czy Laura będzie w stanie zauważyć, że tak naprawdę życie przecieka jej przez palce? I jaką rolę odegra w tym poznany niedawno, tajemniczy Igor? Tego dowiecie się już z powieści.
Po tytule spodziewałam się lekkiej, sympatycznej obyczajówki, która w dużej mierze będzie traktować o spełnianiu marzeń. Okazuje się, że książka wcale słodka nie jest. To raczej słodko – gorzka opowieść o pogoni za karierą, dążeniu do perfekcjonizmu, zatraceniu się w pracy i wynikającym z tego pogrążaniu się w coraz większej samotności. Jest smutna, czasami wzruszająca, często zabawna, ale na pewno nie słodka. Doskonale pokazuje, że musimy uważać, o czym marzymy, bo marzenia mogą się spełnić i mogą okazać się czymś zupełnie innym od tego, czego naprawdę pragniemy.
Książkę czyta się błyskawicznie. Nie jest długa i jest tak fajnie napisana, że wystarczy przysiąść z nią na chwilę, w celu zaznajomienia się ze wstępem i nawet nie wiemy, kiedy przepadamy w lekturze i dochodzimy do końca. Cieszę się, że to nie jest głupiutka obyczajówka, która nie ma nic do przekazania czytelnikowi. Powieść pozostawia po sobie niezły zamęt emocjonalny i totalne pomieszanie myśli. Każe się czytelnikom zastanowić nad tym, co tak naprawdę jest w życiu ważne, ale nie tylko nad tym. Książka pokazuje, jak bardzo zmieniło się postrzeganie różnych spraw od czasu, kiedy nasi rodzice byli młodymi ludźmi, jak bardzo zmienił się świat i w jakim kierunku to wszystko zmierza. Przeraża nieco świat ukazany w powieści, ale jednocześnie skłania ku refleksji i daje nadzieję, że jednak będziemy w stanie w porę się obudzić i zrozumieć, że tak nie da się żyć. To mądra, bardzo ciepła i wartościowa pozycja.