Wybrałam książkę "Tajemnica starej farmy" Susan Wilson ze względu na okładkę, na której spodobało mi się zdjęcie młodej pary: kobiety przytulonej do mężczyzny. Pomyślałam wtedy, że musi to być historia miłosna, która wydarzyła się bardzo dawno. Jak się okazało nie myliłam się w swoich przypuszczeniach. "Tajemnica starej farmy" jest to druga powieść Susan Wilson, która mieszka na wyspie Martha's Vineyard z mężem i dwiema córkami. Jak sama napisała: "Chociaż w mojej powieści można rozpoznać pewne znajome miejsca na wyspie Martha's Vineyard, to jednak całość jest dziełem wyobraźni". Akcja utworu dzieje się w małej mieścinie w Nowej Anglii, znanej jako Hawke's Cove, podczas drugiej wojny światowej. Do miasteczka przyjeżdża Evangeline Worth, która odziedziczyła po swojej babce starą farmę. Przyjechała tutaj, aby uleczyć swój ból po stracie dziecka. Mąż Vangie wyjechał na wojnę. Pewnego dnia bohaterka poznaje Joe Greena, który pomaga jej w prowadzeniu gospodarstwa. Dużo ludzi w Hawke's Cove pamięta Vangie jeszcze z czasów jej dzieciństwa, kiedy przyjeżdżała do babci i bawiła się z tutejszymi rówieśnikami. Natomiast, jeżeli chodzi o Joe Greena, to nikt nic o nim nie wie. Skąd przybył? Co robił? Gdzie mieszkał do tej pory? Trudno oderwać się od przeczytania tej powieści do końca. Bardzo szybko czyta się takie książki. Wartka akcja pochłonęła mnie bez pamięci. Pięknie opisana historia. Przez cały czas czytania myślałam o tym, jakie będzie zakończenie. Lektura wzbudziła we mnie pozytywne emocje, głównie radości. Cieszyłam się, bo dawała nadzieję na to, że mimo wszystko warto żyć dalej i cieszyć się drobnymi rzeczami i sprawami, które przynoszą kolejne dni. Moją ulubioną bohaterką tej książki jest Evangeline Worth, bo mimo swoich cierpień związanych ze stratą dziecka dawała radę i chciała żyć, chociaż było jej trudno. Moim zdaniem lektura książki "Tajemnica starej farmy" Susan Wilson powinna być obowiązkowa dla wszystkich pesymistów i dla tych, którym wiecznie nic się nie chce. Polecam.