Artur Korczyński, anestezjolog, po kilku latach powraca do Wrocławia i rozpoczyna pracę w szpitalu wojskowym, w którym wraz z grupą przyjaciół będzie się w ukryciu przyglądał nie do końca legalnym operacjom i badał proceder handlu organami. Najbliższą mu osobą, która będzie go dzielnie wspierać w tym przedsięwzięciu, jest Monika Kubacka - chirurg i dyrektor medyczny tegoż szpitala. Razem w pracy i trochę w życiu, zadając kłam wszystkim niedowiarkom, udowadniają, że przyjaźń między kobietą, a mężczyzną jest możliwa. Co prawda oni mają w tej kwestii trochę ułatwione zadanie. Autor wprowadza nas, w pełen cieni medyczny świat, w którym transplantologia pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Okazuje się bowiem, że w tej dziedzinie medycyny pewne nielegalne działania wydają się być zakrojone na szeroką skalę. Mowa tu o eksperymentach na ludziach, nielegalnych badaniach klinicznych czy handlu narządami. Tropienie afery przeszczepowej, która sięga naprawdę wysokich szczebli, okaże się niezwykle trudnym zadaniem, a ukazanie światu prawdy, wymagającym wielu poświęceń procesem. Tym bardziej, kiedy ta rozbudowana machina dzięki różnym układom i układzikom od wielu lat prężnie działa i ma się całkiem dobrze, a jej macki sięgają naprawdę daleko. Podejmowane tropy, póki co, prowadzą donikąd. Lubię, kiedy przedstawiana historia ma dobrze rozbudowaną warstwę obyczajową, to pozwala mi nawiązać bliższą relację z jej bohaterami, którzy swoją drogą są tu bardzo dobrze wykreowani. Dokładnie tak się dzieje. Artur - miłośnik pierogów ruskich - no kocham. Pierogi na pewno, ale z czasem również on zdobywa moje serce. To osoba, która pod maską towarzyskiego człowieka, ukrywa ogromną samotność i jeszcze większy strach przed odrzuceniem. Monika jest dla mnie wzorem przyjaciółki, która po prostu działa i nie pyta: "po co", tylko: "na kiedy". Jest i Krzysztof, który zachowuje idealny balans w tym wszystkim. I Laura i wszyscy...
Fajna ta ich przyjaźń, no naprawdę... I miłość też. Powieść Rafała Artymicza to połączenie thrillera medycznego, sensacji i powieści obyczajowej. Cóż mogę jeszcze powiedzieć...
No jest grubo. I nie tylko ilość stron mam tutaj na myśli. To naprawdę niezwykle ciekawa fabuła, którą czytałam z dużym zainteresowaniem, przeżywając wiele skrajnych emocji. Śmiałam się i płakałam, wkurzałam się i nie dowierzałam, niejednokrotnie zastanawiając się, czy wyobraźnia Rafała Artymicza ma jakieś granice? Jak można tak igrać z uczuciami czytelnika i do takiego stopnia wystawiać jego emocje na próbę? No jak? Książka mądra, bo dotycząca bardzo ważnych kwestii społecznych, nie sposób tu nie wspomnieć o wątku LGBT, który został przez Autora ukazany w sposób bardzo kulturalny i wyważony, nie można również zapomnieć o równości, tolerancji i szacunku. Tylko tyle, by wszystkim żyło się lepiej. Warto się nad tym pochylić, tym bardziej w sytuacji, kiedy Polska jest jednym z najmniej tolerancyjnych krajów w Europie. Już słyszę te głosy oburzenia, bo przecież niby uważamy się za tolerancyjnych, prawda? Jestem pewna, że mało kto będzie twierdził inaczej. Niby wiemy, że nie powinno się nikogo odrzucać ze względu na poglądy religijne, kolor skóry czy orientację. Jednak w pewnych sytuacjach ( wcale nie tak rzadkich), małomiasteczkowość i zaściankowość aż razi, a każda "inność" jest w naszym społeczeństwie piętnowana i wyśmiewana. Mam nadzieję, że ta historia zmusi czytelników do refleksji, do zmiany myślenia, bardziej obudzi świadomość, skłoni do większej akceptacji społeczności LGBT. Czy moje myślenie na temat poruszanych tu kwestii, po przeczytaniu książki się zmieniło? Nie. Z tej prostej przyczyny, że ja akceptuję każdego człowieka, z jego wadami i wyborami, dopóki nie robią one nikomu krzywdy. Nawet jeśli się nie zgadzamy - szanujmy. Nie "za coś", a " mimo wszystko". Warto o tym pamiętać. Dla niektórych to oczywiste, dla innych wciąż nie do pomyślenia, niestety. Jest to historia o przełamywaniu granic, o wychodzeniu poza stereotypy i strefę swojego komfortu. O dość krętej drodze do szczęścia, o poszukiwaniu siebie, o próbie spełniania własnych marzeń i o tym, że w życiu chodzi o coś więcej niż pieniądze.
"Już czas, łap w żagle mocny wiatr
Mimo strat".
Debiut literacki z pewnością warty waszej uwagi. Co go wyróżnia?
Lekki i niezwykle przyjemny styl pisania Autora, pełen sarkazmu w inteligentnym wydaniu, który ogromnie sobie cenię. Ta książka właściwie już po kilku stronach zdobyła moje czytelnicze serce.
Temat z pewnością niełatwy i wciąż w naszym społeczeństwie będący czymś niewygodnym i wstydliwym. Tym większe brawa za odwagę.
Oryginalność, świeżość i jakaś taka niesamowita prawdziwość, również zasługują na słowa uznania. Istna karuzela emocji, w której nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, dzięki czemu fabuła mocno wciąga i angażuje.
Teraz już tylko pozostaje cierpliwie czekać na kolejne książki, a może jakaś kontynuacja już się szykuje?😉
Bardzo dziękuję Autorowi @artymicz_pisze_kryminaly za możliwość przeczytania książki i za przepiękną dedykację również ❤️
A na końcu mój osobisty dodatkowy punkt za Świdnicę - miasto, w którym się urodziłam ❤️