Łajdak to słowo mieszczące w sobie wiele znaczeń, od tych żartobliwych po najbardziej negatywne, użycie go w tytule książki wzbudza zaciekawienie. Co więc może kryć się za stroną tytułową gdy opowieść ma nie tylko dotyczyć właśnie jego czyli pana na literę Ł? Komedia? Dramat? Kryminał? Okazało się, że ... duża dawka humoru, ogromny zastrzyk optymizmu oraz świetna historia w jakiej wspaniałym tłem jest Maszkarka.
Nastka miała w planach po pierwsze pisanie pracy magisterskiej, po drugie uwolnienie się od rodziców, po trzecie odpoczynek, po czwarte dorośnięcie, a po piąte - no to się jeszcze okaże w przysłowiowym praniu. Najlepiej do takiego projektu nadaje się domek letniskowy, w miejscu oddalonym trochę od miasta, w tym rodzinnego w szczególności i to dość sporo. Oczywiście wszystko zostało przemyślane, ale od czego jest improwizacja, w końcu wakacje też miały być! Nie tak łatwo jednak odciąć się od tego wszystkiego co wcześniej denerwowało człowieka, a zwłaszcza od nadopiekuńczości rodziny. Problemem mogą być też niespodziewane wizyty nie tylko krewnych, lecz i pewnego osobnika, który też miał pozostać hen daleko. Plany mają to do siebie, że często nie dochodzą do skutku albo gdy je próbujemy wprowadzić w życie nie przypominają tego, co było w ich założeniach. Maszkarka miała być azylem i w sumie nim jest, naturalnie w chwilach kiedy nikt nie zakłóca Nastce spokoju. Jednym z intruzów jest Olek, artysta, student i ktoś więcej, chociaż niektórzy nie mają o nim dobrego zdania, posiadający wiele zalet, szczególnie w oczach mieszkanki Maszkarki. Siła uczuć już nieraz była wystawiona na próbę, aczkolwiek co za dużo to niezdrowo i ktoś o tym przekonał się na własnej skórze. Złamane serce nie leczy jedynie czas, pomagają w tym i okoliczności przyrody i ludzie, jacy niespodziewanie stają na drodze. Kiedy przełamie się wewnętrzne opory i strach przed nieznanym okazuje się, że tuż obok jest ktoś warty poznania. Przyjaźń może narodzić się wszędzie, podobnie jest z miłością, jednego i drugiego raczej Nastka nie oczekiwała po miejscu, jakie sobie wybrała na ucieczkę od dotychczasowej rzeczywistości. Ale kto powiedział, że będzie łatwo? Na pewno jest swojsko, barwnie i wreszcie można zrozumieć co w życiu jest ważne, a czym lub kim nie warto zawracać sobie głowę.
"Nie tylko o łajdakach" to nie pogodna opowiastkach na leniwy letni dzień. Książka Magdaleny Kulus to historia w jakiej czytelnik ma szansę odkryć siłę przyjacielskich więzi oraz rodzinnych związków, a także miłość w różnorodnych odcieniach. Autorka nie opisała kolejnej ucieczki na prowincję uwieńczonej happy endem. Oczywiście jest wieś i bohaterka przybywająca na nią, lecz dalej to już opowieść przede wszystkim o dojrzewaniu, otwieraniu się na innych oraz dostrzeganiu, w całkiem wydawałoby się zwyczajnej codzienności, szansy na to o czym się marzyło. "Nie tylko o łajdakach" to nie bajkowy czy też hollywoodzki świat, zamiast niego znajome krajobrazy i klimaty, ale właśnie one idealnie uzupełniają fabułę i samych bohaterów - zwyczajnie niezwyczajnych. Sielanka? Nie, Maszkarka i okolice, nie idealne, lecz zamieszkane przez ludzi, podobnych do naszych przyjaciół, denerwujących znajomych oraz łajdaków i ich przeciwieństwa ;)