W świecach od zawsze dostrzegałam coś magicznego. Budują one klimat, nastrój, potrafią skłonić umysł do refleksji, czy też fantazji. Każdy na pewno dostrzegłby choć jedną przydatną możliwość zastosowania ich w życiu codziennym.
Autor poradnika natomiast ukazuje nam magiczne aspekty tych przedmiotów. Jak mówi tytuł, jest to książka przeznaczona dla osób rozpoczynających swoją przygodę z magią. Pozycja jest też niemałym źródłem wiedzy na temat zastosowania świec w różnych kulturach i wierzeniach. Ja sama od czasu do czasu, dla poprawy nastroju, czy to w oczekiwaniu na nadejście weny twórczej zapalam sobie małe zapachowe świece. Wczuwam się w klimat i biorę do pisania, a wszystko to prowadzi do dających mi satysfakcję wyników.
Chyba każdy z nas potrafiłby dostrzec specyficzny urok płonącej świecy. Niby nic wielkiego, ot sobie płomyk tańczący na końcu knota, a jednak jest w tym coś fascynującego. Jak się okazuje w czasie lektury, większość rytuałów, praktyk i ćwiczeń ze świecami opiera się na przyglądaniu płonącej świeczce. Oczywiście to nie wszystko, bo jak wyjaśnia autor, najważniejsze są nasze intencje i wiara w powodzenie naszego działania. Pan Webster podkreśla to przy każdym opisanym rytuale, ale skupia się również na aspektach technicznych praktyk ze świecami. Opisuje, jak należy obchodzić się ze świecami, jak je przybrać (z czym wcześniej się nie spotkałam) i jakie dobrać akcesoria. Do tego wspomina o jego własnych doświadczeniach, jak też sporadycznie wyraża opinie w niektórych kwestiach, takich jak gaszenie świecy. Okazuje się bowiem, że zdmuchiwanie jej może zostać odebrane, jako brak szacunku. Autor twierdzi jednak, że lubi dzielić się w ten sposób energią świecy z innymi, jak też łączyć żywioł ognia z powietrzem.
Wszystko zostało ujęte jasno i przejrzyście, dzięki czemu łatwo wszystko zrozumieć i przygotować się do odprawienia takiego rytuału.
W dalszych częściach książki dowiadujemy się jaki związek istnieje między magia świec, a numerologią. Opisano również jakie pory powinniśmy wybrać do odprawienia poszczególnych rytuałów. Jak się okazuje, wpływ ma wszystko: faza księżyca, dzień tygodnia i godzina planetarna. Dla sprecyzowania tej idealnej chwili na zaplanowany rytuał możemy posłużyć się też czynnikami takimi jak rok słoneczny, nieuchronność dni i wibracje kosmiczne. Z początku brzmiało mi to nieco zawile, ponieważ nie wyobrażałam sobie, żeby tak wiele aspektów można by połączyć i zgrać ze sobą. Przez chwilę twierdziłam nawet, że gdyby uwzględnić je wszystkie, rzeczonego dnia znaleźć by się nie dało. Jak się okazuje, odgrywa to znaczenie, ale nie zawsze doborem tych pór powinniśmy się kierować. Kiedy zrezygnować? Pan Webster niejednokrotnie wspominał, że jeśli odprawiamy rytuały nie cierpiące zwłoki, możemy sobie podarować wyczekiwanie na ten jedyny moment.
A teraz to, co mam autorowi do zarzucenia. Nie do końca zrozumiałam, jak to jest z tymi kwadratami magicznymi. Nie chodzi o to, na jakiej zasadzie działają, bo nawet będąc na humanistycznym profilu, wiem na czym opiera się ich „magiczność”. Natomiast chciałabym, jako bardzo dociekliwy czytelnik dowiedzieć się, czemu taki a nie inny kwadrat odpowiada poszczególnym dniom tygodnia. Nawet, jeśli nieco odbiegałoby to od tematyki książki, to dobrze by było, gdybym uzyskała wyjaśnienie (choćby i napomknięcie), czemu kwadrat magiczny przypadający na piątek zaczyna się od liczby 22.
Inną kwestią są alfabety magiczne, które moglibyśmy użyć do opisania na świecy tego, czego wymaga od nas rytuał. Dajmy na to muszę opatrzyć swoją świecę moim imieniem. Moje imię rozpoczyna się na literę „J”. W żadnym z tych alfabetów litera nie figuruje. Co mam w takim razie począć? Rozumiem, że nie wszystkie litery polskie mają swoje odpowiedniki w innych alfabetach, ale może istnieje jakaś alternatywa, czy sztuczka? Bo przecież wpisywanie niepełnego imienia może zaważyć na wyniku rytuału. A autor w tej kwestii milczy...
To chyba jedyne niedopracowania, przynajmniej w mojej ocenie. Czytając książkę, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mnie ona pochłonie. Owszem, tematyka wydawała mi się interesująca, ale zaskakujące, że aż do tego stopnia. Może odkryłam w sobie jakaś nową pasję? Całkowicie pogrążyłam się w zaczytywaniu we wskazówkach i poradach pana Webstera. Pomimo tego, że czytam 4 książki w chwili obecnej, przez dwa dni „Magia Świec” była dla mnie priorytetem i z niesamowitym zaangażowaniem pochłaniałam kolejne rozdziały.
Na końcu znajdują się trzy dodatki: Dodatek A – Żywioły i znaki zodiaku w latach 1900 – 2008 (mnie na przykład przypada żywioł drewna i znak psa), Dodatek B – Alfabety magiczne (tebański, etruski i templariuszy), Dodatek C – godziny planetarne (potrzebne przy wyznaczaniu odpowiedniej pory na rytuał, jaki mamy zamiar odprawić). Z dwóch ostatnich musimy korzystać w przypadku chęci rozpoczęcia odprawiania rytuałów opisanych w książce.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak w życiu codziennym ułatwić sobie egzystencję dzięki praktykom ze świecami, macie w planach rozpoczęcie zgłębiania tajemnic ich magii, lub po prostu, podobnie jak ja, lubicie tę wyjątkową atmosferę jaką tworzy zapalona świeca i chcielibyście, sami dla siebie, dowiedzieć się czegoś więcej, ta książka jest dla Was.