List w butelce recenzja

Nicholas Sparks "List w butelce".

Film "List w butelce" oglądałam wiele razy. Za każdym razem mnie wzrusza do tego stopnia, że ciężko zatamować potok łez. Książkę miałam w planach, ale dopiero teraz się zdecydowałam (w domu książka stoi sobie grzecznie na półce, w szpitalu wykorzystałam więc czytnik).

Theresa znajduje na plaży butelkę z listem w środku. Garrett, bo tak właśnie podpisał list mężczyzna, opisuje w nim swoją tęsknotę za kobietą imieniem Catherine. Opisuje to w taki sposób, że Theresa nie potrafi powstrzymać łez wzruszenia. Tym samym w jej umyśle i sercu kiełkuje pytanie, czy tak wierny miłości mężczyzna może istnieć naprawdę? Po tym, gdy przypadkowo w ręce kobiety wpadają inne listy Garretta postanawia go odszukać. Dzięki pomocy przyjaciółki wcale nie jest to takie trudne. I właśnie wtedy wszystko się zmienia. Zmienia się życie dwojga ludzi. Między Theresą i Garrettem rodzi się piękne uczucie. Tylko, że... mężczyzna nie do końca pogodził się z utratą Catherine. Czy będą potrafili stworzyć nowy związek?

Historia sama w sobie jest piękna, jednocześnie nierealna. Ale tego właśnie potrzebowałam. Sparks mnie nie zawiódł, przeniosłam się do Karoliny Północnej, syciłam się widokiem plaży, żeglowałam i nurkowałam. Oczywiście w wyobraźni. Autor umie opisać krajobraz, nie trzeba zamykać oczu, by to wszystko widzieć. Historia chwyta za serce, chociaż bardziej urzekła mnie część o przeszłości Garretta. Jego wspomnienia i jego życie. Poruszyła do głębi, jestem pełna podziwu ogromnej miłości i wierności jaką obdarzył żonę. Co do samej Theresy. Z jednej strony polubiłam ją, z drugiej mnie irytowała. No ale najwidoczniej miało tak być.

Film różni się dość bardzo od książki. I film i książka nie mają szczęśliwego zakończenia. Co bardziej mi się podobało? Sama nie wiem. Sparks jest specyficznym pisarzem, lubi tkliwe historie, lubi powielać schematy. Ale ma w sobie coś, że lubię go czytać. Nie non stop, ale jednak. Teraz potrzebowałam się wyciszyć. Choć spłakałam się strasznie, to jednak chociaż chwilowo oderwałam się od własnych problemów.