"List w butelce" jest kolejną powieścią Nicholasa Sparksa, którą recenzuję. Tą książkę przeczytałam chyba jako piątą tego autora. Jest równie prawdziwa i wzruszająca jak poprzednie - cóż, istny wyciskacz łez. Pisarz po raz kolejny popisał się swoimi umiejętnościami, które niezmiernie czarują każdego jego wiernego czytelnika. Muszę przyznać, że kiedy ją czytałam - płakałam, płakałam prawdziwymi łzami, bo to przepiękna historia człowieka, któremu było dane kochać dwa razy...
Wyrzucona za burtę butelka, zdana na kaprys losu, mogła trafić w najodleglejszy zakątek świata. Zamiast tego, po niecałym miesiącu podróży, wypłynęła na plaży nad zatoką Cape Cod, gdzie znalazła ją spędzająca nadmorskie wakacje Theresa Osborne, dziennikarka z Bostonu, samotnie wychowująca dwunastoletniego syna. W środku był list miłosny napisany do zmarłej żony i zaczynający się od słów: "Moja najdroższa Catherine, tęsknię za Tobą, ukochana, tak jak zawsze, ale dzisiaj było mi bardzo ciężko, bo ocean śpiewał o naszym wspólnym życiu." Zaintrygowana i przejęta do głębi historią pary kochanków, Theresa rozpoczyna poszukiwania człowieka, który potrafił tak mocno i wiernie kochać. Kim był mężczyzna? Gdzie się teraz znajduje?
Główna bohaterką jest tutaj Theresa, która po poznaniu tajemniczego listu, zakochuje się w mężczyźnie, który go napisał, a można raczej, że w jego miłości do tamtej kobiety. Jednak to Garret jest moją ulubioną postacią, która napędza cały tok wydarzeń w tej książce. Mężczyzna, który nie pogodził się ze śmiercią ukochanej, a nagle zjawia się następna kobieta, w której się zakochuje, ale jednocześnie odpycha to uczucia, nadal myśląc o Catherine. Jest to również trudna sytuacja dla Theresy, której nie do końca podoba się to, że nie jest jedyną w sercu Blake'a - jednak to akceptuje. Wchodzi w ten trójkąt, wiedząc, że jest to skok na głęboką wodę. Udaje jej się "naprawić" rozdarte serce Garreta, który odpłaca jej się tym samym.
Moim zdaniem wszystko między nimi było by łatwiejsze, gdyby nie te list. Theresa miała chyba wrażenie, jakby on pisał je dla niej - to ją zgubiła, zresztą mówi jej o tym, w lekko brutalny sposób.
Sama końcówka jest szokująca. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że źle wybrałeś, wtedy jest już za późno. Tak też jest w tym przypadku. Najbardziej chyba strzałem prosto w serce, była ta wiadomość od Blake'a pod sam koniec książki - to uczucie, że wiedziała, że mogli być już zawsze razem. Nie wiem czy poradziłabym sobie z czymś takim...
Powieść Nicholasa Sparksa to jedna z najpiękniej przedstawionych historii miłosnych, które są po prostu niezwykłe i zdarzają się w prawdziwym życiu. Podobno inspiracją dla autora była śmierć żony jego ojca oraz jest załamania, które nastąpiło po tym traumatycznym przeżyciu. Można nazwać ją w jakiś sposób lekcją, albo po prostu radą czy przestrogą, jak pogodzić się ze śmiercią najbliższych osób, jak zacząć patrzeć w przyszłość i zostawić za sobą przeszłość. Nie można jej bez wątpienia porównywać do romansidła, to obraz dwojga ludzi, których połączyło coś szczególnego, to historia walki o to, co otrzymali od życia - siebie nawzajem.
"List w butelce" to powieść przede wszystkim o bolesnej miłości, gdy wspomnienia o ukochanej osobie wracają, a wtedy stają się one murem, przez który ciężko się przedostać. Została tutaj przedstawiona ta ciemna strona uczucia - jaką cenę płacimy, kiedy otwieramy przed kimś swoje serce? Czy warto? A jeśli warto, to co takiego otrzymamy w zamian? Ludzi nurtują te pytania od lat, a mimo to kochamy kochać i być kochanym. To naturalne i jakże ludzkie, ale za to uczucie również trzeba płacić - czasami śmiercią i złamanym sercem.