Prawdziwa miłość. Co to właściwie znaczy? Jak taką spotkać, gdzie szukać, skąd wiedzieć, że to właśnie ona? Wiele nastolatek jej szuka, chociaż właściwie nie wie jak. Taka sama jest Larysa. W wieku swoich osiemnastych urodzin wypowiada życzenie, które ma na celu przywołanie jej jedynego. I wtedy właśnie jej życie zaczyna się zmieniać.
Larysa wkrótce po swoich urodzinach poznaje Gabriela i Daniela. Oboje przystojni, tajemniczy i fascynujący. Dziewczyna chce ich lepiej poznać, ale nie wie w co się wplątuje. Oboje mają swoje tajemnice, które ostateczne ujrzą światło dzienne i Larysa będzie musiała walczyć o to, by przetrwać. Czy jej wiara w prawdziwą miłość zwycięży...?
Książka jakich wiele. Dwóch facetów i dziewczyna. Żeby doprecyzować: dwóch nadnaturalnych facetów i zwyczajna dziewczyna, no prawie zwyczajna, ale ciii... nikt jeszcze nic nie wie. Czy naprawdę nie można wymyślić już nic nowego? Czy naprawdę każda nastolatka marzy o tym, by czytać o trójkątach miłosnych? Albo ja się robię już stara i przestają mnie te historie bawić, albo rzeczywiście jest już ich spory przesyt. Chociaż z drugiej strony to tak nie do końca mowa w tej książce o trójkącie. To, co ratuje tę historię i sprawia, że człowiek nie rzuca jej w kąt chcąc dowiedzieć się co będzie dalej to fakt, że faceci wcale nie walczą ze sobą o względy dziewczyny i nie traktują jej jak nagrody w zapasach. Walczą ze sobą, ale o jej zgubę bądź ratunek. Kolejnym ogromnym plusem jest brak wampirów i wilkołaków, których tutaj nie ujrzymy. Lubię o nich czytać, ale ile można przerabiać to samo, tylko napisane przez innego autora, w inny sposób.
Bohaterowie tak naprawdę nie wyróżniają się niczym, co powaliłoby mnie na kolana. Główna bohaterka jest po prostu bez wyrazu. Jej ogromnym marzeniem jest spotkać miłość jej życia i kocha malować. Tyle zapamiętałam po całej książce. Nic, co wzbudziłoby we mnie jakiś sentyment. O wiele bardziej podobała mi się jej przyjaciółka, która troszkę bardziej przypominała mi realną postać. Dziewczyna zakochana od paru lat w przyjacielu, boi się powiedzieć mu prawdę i czeka na jego krok. Twardo stąpa po ziemi, ale ma luźne podejście do wielu rzeczy. Biorąc pod uwagę facetów zarysowanych w książce to podobało mi się, że są tak różni, że mają wspólną historię, która jednak nie zmieniła ich miękkie kluchy użalające się nad tym, że ta sama dziewczyna stanęła na ich drodze.
Podsumowując, moim zdaniem książka jest bardzo przeciętna. Ratują ją retrospekcje i nawiązania do Guardianów i Tentatorów. Gdyby nie one, pewnie miałabym ochotę rzucić ją w kąt. Początek książki też raczej nie zachęca, ponieważ wszystko strasznie się ciągnie. Dopiero gdzieś od połowy akcja nabiera tempa i pozwala wczuć się w historię, nastrój i momentami nawet z wypiekami na twarzy obserwować posunięcia bohaterów. Czy polecam? Jeżeli lubicie takie historie i macie wolny wieczór, czemu nie, ale szczerze mówiąc czytałam o wiele więcej ciekawszych książek, które lepiej zajęły mi czas, m.in. "Rebelianta" również wydanego niedawno nakładem Zielonej Sowy.