Niziurskiego znałam ze 'Sposobu na Alcybiadesa' i ta książka była moją ulubioną. Czytałam ją wielokrotnie. Dopiero na LubimyCzytać dowiedziałam się, że Niziurski pisał też kryminały, bardzo dobre kryminały. Więc postanowiłam sama sprawdzić, czy dobre.
Cóż mogę powiedzieć: Stare ale jare. Bardzo dobra książka, choć pokazywanie milicji z lat 50-tych, w ogóle peerelowskiej milicji jako fajnych ludzi, dążących do prawdy i rękami i nogami unikającej aresztowania obywateli, to to już brzmi dziwnie.
W każdym razie sam kryminał jest rewelacyjny. Fabuła opiera się jeszcze na schemacie wypracowanym przez Agathę Christie, czyli mamy zbrodnię, a następnie poznajemy jej okoliczności i wszystkich zamieszanych w nią. Każdy miał motyw, każdy miał okazję, a czytelnik wraz z policjantami zastanawia się nad tym, kto był mordercą. Bardzo ciekawa, sprytna intryga. Oczywiście dałam się nabrać.Teraz nastała moda na kryminały skandynawskie, w których morderca ujawnia się od razu, a intryga opiera się na dawkowaniu czytelnikowi grozy i strachu. U Niziurskiego też mamy już milicję, ale napięcie książki polega jeszcze na rozgryzaniu zagadki kryminalnej, na tym, żeby czytelnik zastanawiał się kto był mordercą.
Inne zalety książki to wspaniałe słownictwo, niby nie archaiczne, ale już nie używane. Jeszcze w moim domu i w książkach, jakie czytałam, tak się mówiło: domowe pielesze, objęcia Morfeusza, ale i bikiniarz, eskulap itd, znane mi z książek o języku.Warszawa w powieści ma w sobie jeszcze wojenne zniszczenia. Brakuje mieszkań, ludzie gnieżdżą się w pojedynczych pokoikach przerobionych z przedwojennych willi, ale i są budynki, gdzie ściany mają w sobie dziury po bombach. Widać jak ludzie wówczas żyli, jak się poruszali po mieście, gdy były albo tramwaje albo piechota i jak układali sobie życie. Mamy młodych i ambitnych bohaterów, ale i starszego pana, który żyje w jednym pokoiku wśród pamiątek z przeszłości. O kilkorgu bohaterach mówi się, że stracili podczas wojny rodzinę. Takie epizody są ciekawe dla współczesnego czytelnika, przynajmniej dla mnie były.
Niziurski świetnie buduje postaci policjantów. Każdy z nich ma swoją słabostkę i cechę charakterystyczną oraz typowy dla siebie idiolekt, czyli ma swoje powiedzonka. Ociepla to ich wizerunek.
Niziurski pisał świetnie i jakby żył w kraju nie zamkniętym, to na pewno stałby się międzynarodowym autorem kryminałów, a tak, to tylko u nas i dawno temu.