„- Zawsze chciałam być jak księżniczka... - powiedziałam monotonnym głosem.
- Jesteś księżniczką - odparł z uśmiechem i błyskiem w pięknych, błękitnych oczach. - I jesteś dla nas zbyt ważna, by ryzykować twoje życie...”
„Rodzina Monet. Królewna” autorstwa Weroniki Anny Marczak to druga część drugiego tomu popularnej w ostatnich czasach serii przygód małej Hailie, która po śmierci swoich najbliższych była zmuszona zamieszkać wśród braci, o których wcześniej nie miała pojęcia. Po burzliwym finale poprzedniej części z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, aż egzemplarz z kontynuacją trafi w moje ręce. Jestem mile zaskoczona jak rozwija się pióro autorki - z każdym tomem zakochuje się w jej twórczości coraz bardziej i powoli zaczynam rozumieć fenomen tej serii.
Choć ma kilkanaście lat i nie grzeszy pewnością siebie, owinęła sobie Willa, Vincenta, Dylana, Shane’a i Tony’ego wokół palca. Starsi bracia Hailie pójdą za siostrą w ogień i zrobią dla niej wszystko. A ponieważ nie ma silniejszego człowieka od tego, za którym stoi rodzina, najmłodsza z Monetów czuje się coraz swobodniej. Szybko jednak odkrywa, że wielka fortuna idzie w parze ze śmiertelnym niebezpieczeństwem i trudnymi do zaakceptowania wyrzeczeniami.
Moim skromnym zdaniem, „Rodzina Monet. Królewna cz. 2” to najlepszy tom tej serii. Dzięki tej lekturze poznajemy lepiej Monetów oraz obserwujemy jak ich więź zaciska się coraz bardziej.
W tej części Marczak postawiała na powolną fabułę (zwłaszcza w pierwszej połowie), dzięki czemu możemy zaobserwować jak zmienia się stosunek Hailie do swoich braci. Dostaniecie tutaj kilka scen z typowym zachowaniem rodzeństwa, tzn. przepychanki, które są wątkiem humorystycznym w tej powieści oraz które sprawiły, że jeszcze bardziej pokochacie braci małej Hailie.
A skoro już o naszej królewnie mowa... Najmłodsza członkini Monetów powoli staje się dorosłą kobietą, która zaczyna podejmować racjonale decyzje. Hailie powoli przestaje być dzieckiem, którym była w pierwszym tomie i zaczyna pokazywać pazurki oraz udowadniać, że zasłużyła na swoje nazwisko. Bardzo podoba mi się fakt, że jej postać zaczyna się stawiać i powoli przestaje być wiecznie posłuszną, bezbronną dziewczynką.
Nie tylko bracia Monet zyskali w moich oczach. Do grona moich ulubieńców dołączył również Cam, który otworzył się nie tylko przed nami, ale również przed samą Hailie. W trakcie lektury poznacie pewną historię z przeszłości głównej bohaterki, która prawdopodobnie roztopi Wasze serce.
Poza zmianą w relacji pomiędzy tytułową królewną a jej braćmi rozwija się również znajomość Hailie z Leo. Nie ukrywam, ogromnie mnie cieszy, że pomiędzy tą dwójką zaczyna kiełkować pewne uczucie - kibicuję im od samego początku oraz mam cichą nadzieję na więcej. Nie wiem jak Wy, ale uwielbiam historie, w których wątek miłosny rozwija się bardzo powoli, a nie leci na łeb na szyję.
Niestety w trakcie czytania przeszkadzały mi dwie rzeczy:
- wątek mafii - jak dla mnie został on potraktowany zbyt powierzchniowo. Mam cichą nadzieję, że w kolejnym tomie autorka wysunie swój as z rękawa i opowie mi więcej o sekretach oraz „działalności” braci Monet,
- sytuacja z porwaniem - wybaczcie, ale do tej pory nie potrafię przekonać się do pewnego fragmentu tej części... Jak dla mnie jest on mało prawdopodobny.
Czy książkę polecam? Jeśli czytałeś poprzednie dwa tomy oraz nie zdobyły one Twojej sympatii, koniecznie sięgnij po tę część. Jestem pewna, że zakochasz się w tej serii tak samo jak ja. Autorka zwolniła odrobinę akcję byśmy mogli poznać lepiej samą Hailie, jak i jej otoczenie, co uważam za duży plus oraz pobudziło to mój apetyt na więcej.