Kalejdoskop to debiut literacki Danki Turek, a wiecie doskonale, że kocham debiuty, więc nie było innej opcji jak po niego sięgnąć. Okładka przyciąga wzrok. Wygląda jak chwile zatrzymane w kadrze. Opis też brzmi nie najgorzej:
" Każdy z nas ma problemy. Każdego dotykają dramaty: te male, codzienne, i te duże, po których trudno na nowo zacząć żyć.
Dorastająca pod koniec lat 80 Emilia jest spokojną i prostoduszną dziewczyną. Czasami ma wrażenie, że żyje w dwóch światach: realnym i tym ze snów, nie wiedząc do końca, który z nich jest prawdziwy. Natomiast jej bliźniaczka, Marianna, świadoma swoich zalet, różni się od siostry we wszystkim i nie zamierza tego zmieniać. Wkrótce jednak los sprawi, że siostry staną się sobie bliższe, niż kiedykolwiek wcześniej. Na ich życiowej drodze - od dzieciństwa po starość - będą towarzyszyć im różne ciekawe osobowości: niezastąpiona ciocia Stefania, czarujący i zarazem niebezpieczny Piotr, Roman o wyjątkowym poczuciu humoru...A połączy ich miłość, nienawiść, tęsknota i zwykła ludzka życzliwość.
" Kalejdoskop" to wzruszająca opowieść o codziennym życiu i wszystkich jego odcieniach, w której poczucie humoru przeplata się z refleksją, smutek z radością, a gorycz porażki - ze spełnieniem."
Przyznam szczerze, że mam problem z Kalejdoskopem. Nie wiem czy to było dobre czy to było złe.Dla mnie było to zupełnie nijakie. Nie znalazłam zupełnie poczucia humoru ani refleksji. I tak jak z zachłannością rzuciłam się na książkę to w równie ekspresowym tempie mnie zniechęciła. Co nie znaczy, że książka jest zła, bo patrząc na opinie na portalu lubimyczytać.pl zbiera same pochlebne opinie, więc znalazła swoich zwolenników. Mnie nie porwała, a wręcz nie mogłam się doczekać jej końca, a że mam w zwyczaju kończyć rozpoczęte książki to szczęśliwie dobrnęłam do finału.
Autorka przedstawia nam historię Emilki i Marianny. Dziewczyny to bliźniaczki i są jak ogień i woda, zupełnie różne, mają zupełnie różne zainteresowania i na początku odniosłam wrażenie, że nieustannie ze sobą rywalizują. Więzy między dziewczynami zacisnęły się w momencie, gdy straciły rodziców. Zginęli oni w drodze do pracy. Oboje byli lekarzami.
Na drodze Emilki staje Piotr, dziewczyna zakochuje się w nim, snuje plany na przyszłość i nie wyobraża sobie życia bez niego. Ten z kolei traktuje Emilkę jak prywatnego nauczyciela. To odrabia za niego prace domowe i wpatrzona jet w niego jak w obrazek. Ona wiernie czeka, a on korzysta z uroków życia. taki lekkoduch, skaczący z kwiatka na kwiatek. I chociaż za namową matki zaręcza się z naszą bohaterką to jednak do ślubu nie dochodzi, bo na drodze do " szczęścia" staje ta druga wraz z owocem wspólnie spędzonych wakacji/
Załamana dziewczyna popada w depresję i marazm. Ale życie nie lubi pustki i na jej drodze staje Roman. To sąsiad, z którym Emilka spotyka się podczas spaceru z psem. Czy zwiąże się ze starszym od siebie mężczyzna? Czy ułoży sobie życie? Dowiecie się tego sięgając po Kalejdoskop.
Mnie osobiście było zupełnie nie po drodze z Kalejdoskopem. Drażniła mnie Emilka i jej siostra, nie polubiłam się z Romanem, a już postawa Piotra działała na mnie jak płachta na byka. Autorka pochodzi z Poznania i to widać w odzywkach tak charakterystycznych dla tego rejony Polski, a które zaserwowała nam w książce. Wiem o czym mówię, bo moi rodzice też są poznaniakami.
Czytając Kalejdoskop miałam wrażenie, że czytam pamiętnik. Poznajemy historię oczami bohaterów i to mnie drażniło. Drażniło mnie czytanie tego samego wydarzenia z perspektywy Emilki i Romana. Pewnie, że autorzy często stosują ten zabieg, ale zazwyczaj wnosi on coś do lektury,a w tym wypadku miałam wrażenie, że czytam w kółko to samo. Chwilami nie widziałam co jest snem, a co rzeczywistością. Autorka posługuje się prostym,a chwilami wręcz potocznym językiem, nie ma tu miejsca na ozdobniki i niuanse słowne.
Ja osobiście tego nie kupuję nie dałam się porwać w świat Emilii..
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisy nakanapie.pl