"Pan Przypadek i kryminaliści" to już siódmy tom serii detektywistycznej Jacka Getnera zawierający, podobnie jak wcześniejsze, trzy historie kryminalne, w rozwiązywaniu których swą błyskotliwością popisuje się wprawdzie domorosły, ale obecnie już w wielu warszawskich kręgach doskonale znany, niedoszły prawnik a obecnie działający w branży jasnowidzów, bo łatwiej założyć firmę w tej branży niż agencję detektywistyczną, Jacek Przypadek. Jako zarejestrowany jasnowidz Jacek posiada wprawdzie w swym biurze kulę, ale nie służy mu ona do odgadywania kto jest sprawcą przestępstwa, w tej materii zdaje się na siebie, na swój zmysł spostrzegawczości i bystrość umysłu, co do tej pory go nigdy nie zawiodło, gdyż uważa, że to dzięki ludzkiej banalnej przewidywalności.
Tym razem bohater serii Jacka Getnera obraca się w kręgach wydawców i autorów kryminałów. I chociaż niezbyt chętnie podejmuje się szukania sprawców czynów kryminalnych, do jakich dochodzi w tym środowisku, to jednak czyni to dla swej matki, by wydawnictwo Polskie Książki wydało jej retro kryminał. W rozwikłaniu detektywistycznych zagadek pomagają mu czerwonoskórzy, czyli jego bezdomni przyjaciele. Niepocieszona jest natomiast pani Irmina Bamber, z pomocy której, na ten raz jej ulubiony sąsiad zrezygnował. Ale za to współpraca z komisarzem Łosiem, który również zaczął biegać, układa się prawie śpiewająco.
W "Dziesięciu Mulatkach" dochodzi do zbrodni na 65 letniej kolekcjonerce dzieł sztuki nowoczesnej, Eleonorze Pahl. Kobiecie znanej również z dość swobodnego, jak na jej wiek, traktowania swych młodych lokatorów. Podejrzanym o ten mord jest dwudziestopięcioletni, czarnoskóry, Jan Kowalski. A personal manager Polskich Książek, Arnold Niedobijczuk, który ma za zadanie zatrudnić w dziale redakcyjnym dziesięciu czarnoskórych pracowników i właśnie tylko Jana Kowalskiego mu jeszcze brakuje, by tę liczbę osiągnąć i nie zostać zwolnionym z pracy, odwiedza biuro Jacka Przypadka, aby mu zlecić podjęcie działań mających uwolnić podejrzanego z aresztu. A Jacek i owszem wyraża zgodę, ale za nietypowe honorarium, którym jest wydania kryminału napisanego przez matkę. Niedobijczuk wije się jak wąż stwierdzając, że nie ma żadnego wpływu na proces wydawniczy, ale zdaje sobie sprawę, że tylko ten bezczelny detektyw może mu pomóc.
Bohater "Olśnienia" słynny pisarz Kordian Zamoyski zanim zostaje uderzony zwłokami swej wypadłej z okna sąsiadki Emilli Schabowskiej, wrednego babsztyla, który zalazł za skórę wszystkim lokatorom kamienicy, patrząc w okno jej mieszkania zauważa coś co uznaje za inspirację do swej nowej książki, na którą już dawno wziął zaliczkę. Niestety uderzony w głowę doznaje nie tylko poważnego urazu, ale również zapomina pomysłu na kryminał, jaki zaświtał mu w głowie, gdy zobaczył Schabowską wychylająca się z okna z aparatem w ręku. Zamoyski wierzy, że tylko Jacek Przypadek, który ponoć jest nie tylko detektywem, ale i jasnowidzem potrafi mu odnaleźć zgubiony pomysł na kryminał. A ten zgadza się, ale ..... za załatwienie dziesięciu pozytywnych recenzji dla właśnie wydawanego kryminału matki. Kordianowi nie uśmiecha się taki rodzaj honorarium, niestety ma nóż na gardle.
Ostatnia historia to " Cesarski blef ", w której Jacek Przypadek ma wyjaśnić, kto z trójki znakomitych pisarzy powieści kryminalnych popełnił plagiat. Kto komu ukradł powieść. Detektyw amator w drodze dedukcji wyjaśnia oczywiście zagadkę udowadniając, że dla celów reklamy swych książek autorzy Ci nie zawahali się posunąć do czynu niegodnego z zajmowaną pozycją w świecie literatów.
Wszystkie trzy historie kryminalne mają ciekawe, niebanalne intrygi z zaskakującym rozwiązaniem a ponadto, jak w całej serii z Jackiem Przypadkiem osadzone są w coraz bardziej rozbudowanej, przyjemnie się czytającej, gdyż nie tylko ciekawej, ale i pełnej humoru, warstwie obyczajowej co sprawiło, że czytając "Pana Przypadka i kryminalistów" bawiłam się i tym razem świetnie.
Tym, którzy już poznali Jacka Przypadka zachęcam do zabawy razem z nim i podjęcia próby rozwiązania zagadek, w jakie tym razem Autor nas, czytelników, wciąga a tym, którzy jeszcze nie zaczęli przygody z tą serią i jej bardziej lub mniej sympatycznymi bohaterami, a chcą się dobrze bawić w trakcie lektury szczerze ją polecam, od pierwszego tomu począwszy.