„Żony z Forest Hill” autorstwa Soni Rosy to kolejny thriller z mocnym początkiem oraz finałem, po którym nawet najbardziej wymagający fan tego gatunku będzie w pełni zaspokojony. Była to moja druga styczność z twórczością tej autorki i już teraz, z ręką na sercu, mogę zapewnić Was, że nie była to moja ostatni przygoda - Rosa doskonale wie, jak zadowolić swojego czytelnika oraz w jaki sposób zapełnić mu dużą gamę emocji, czym zdobyła moje uznanie.
Kilka dni przed Bożym Narodzeniem znika Kaja, studentka anglistyki pracująca w jednej z rezydencji jako niania. Kilkanaście godzin później ciało dziewczyny zostaje znalezione pod skutą lodem taflą pobliskiego jeziora. Mieszkańcy zastygają w szoku i niedowierzaniu.
Czy w śmierć niani Rosnerów zamieszany był ktoś z okolicy? A może dziewczyna miała romans z jednym z tutejszych mężczyzn i to właśnie kochanek przyczynił się do jej tragedii? Żony z Forest Hill nie sypiają już spokojnie, każda ma jakieś podejrzenia, każda snuje domysły, krążąc nocami po luksusowych domach, sprawdzając męskie kieszenie, telefony i... bagażniki samochodów.
Pisarka Dagmara Rosner kocha swojego przystojnego męża, ale czy po tym, co się stało z Kają, może jeszcze mu ufać?
Nadchodzą święta, za oknem sypie śnieg, a na jaw wychodzą kolejne mroczne sekrety.
Przyznam, że autorka świetnie oddała świąteczny klimat (tak, wiem, mamy październik), przez co z niecierpliwością wyczekuję końcówki grudnia. Jednak autorka zbyt długo nie pozwoliła mi nacieszyć się tą spokojną sielanką...
Od samego początku wiemy kto i jak ginie, jednak jedyną rzeczą, która nie zostaje nam zdradzona jest przyczyna morderstwa - czy to wynik zazdrości, romansu, czy jednak czegoś innego... Od samego początku próbowałam przechytrzyć autorkę i wytypować mordercę, jednak każda kolejna próba kończyła się katastrofą. Ilość mylnych tropów jest przeogromna, a każda kolejna poszlaka w sprawie rzuca zupełnie inne światło na całą historię.
Sonia Rosa idealnie pokazała, że nie zawsze to, co na pierwszy rzut oka wydaje się idealne, w rzeczywistości nie do końca takie jest, a dodany do tego świat, w którym panują pieniądze oraz gra pozorów był po prostu wisienką na torcie.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak. „Żony z Forest Hill” to jeden z tych thrillerów, w którym nie ma czasu na nudę, czy zbędne opisy - każdy element tej historii ma większe lub mniejsze znaczenie dla sprawy, dlatego bądźcie czujni i nie dajcie się zwieść pozorom, ponieważ prawda może okazać się bardziej brutalna, niż sądzicie...
„Forest Hill skrywa wiele tajemnic. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie ich szukać...”