Dziennik nimfomanki recenzja

"Dziennik Nimfomanki" kupiłam dla tytułu .... dość kontrowersyjny i z założenia ciekawy.
Nie zawiodłam się, od pierwszych stron główna bohaterka Val zabiera nas do swojego świata, tego złego, innego świata, który znamy z literatury, filmu i jest on okryty zasłonka tajemniczości i zawstydzenia .... w tej książce autorka delikatnie pozbywa się zasłonek i poczucia wstydu, bezpruderyjnie aczkolwiek delikatnie (ale nie bez znieczulenia).
Wydawać by się mogło, że w książce przeważać będzie tylko i wyłącznie sex .... Ci, którzy na to liczą z lekka się zawiodą, nie na pewno go nie brakuje, nie mniej jednak jest tutaj sporo więcej .... czy można uzależnić się od mężczyzny, seksu? owszem można i na dodatek można mieć z tym problem .... z którym nie biegnie się do koleżanki, przyjaciółki .... ale powierza się go babci, prawda, że nietypowe? Ta nietypowość jest w tej książce dość ciekawa i wciąga tak niepostrzeżenie, nie wiadomo kiedy bohaterka staje się nam bliska .... choć przecież nie powinna, bo z założenia prostytucja jest zła, krzywdzi, wywołuje szereg zbędnych emocji. Val z każdą stroną przybliżała mi samą siebie i pozwala się poznawać coraz bardziej, z tej i z tamtej strony .... jako Kobieta szukająca miłości i zrozumienia a z drugiej jako właśnie nimfomanka i prostytutka z obcymi emocjami ale jakżeż ciekawymi i zaskakującymi.
Po zamknięciu książki miałam ochotę usiąść na przeciw bohaterki nalać nam czerwonego wina i po prostu pogadać.