Autorka postanowiła napisać i naukowo rozpisać problem, który rozważa większość ludzi, czyli relacje państwa i ludzi, podatki a służbę zdrowia, szkoły itd. Przyszło jej się z tym zmierzyć, gdyż jest Finką w Nowym Jorku, coś jak Sting 'Englishman in New York'.
Książka bardziej niż reportażem jest esejem, a więc spełnia cechy gatunkowe eseju: zajmuje określane stanowisko w danej sprawie, posługuje się przykładami, nawiązuje do swojego życia, cechuje ją żywy język. Autorka jako Finka w USA, która do tego kraju przybyła już jako osoba dorosła, mając u siebie doświadczenie zawodowe, życiowe itd., a przy tym ciekawa świata i dosyć krytyczna rozważa w swojej książce dwa modele społeczno-polityczne, model amerykańskiego liberalizmu i skandynawskiej opiekuńczości. Jej stanowisko werbalizuje dosyć jasno. Twierdzi, że amerykański mit 'kraju możliwości' jest już mitem, a więc nie znajduje odzwierciedlania w danych statystycznych i przykładach znajomych autorki i jej męża. Partanen mówi dalej, że inny mit, negatywny, że Skandynawia jest rejonem kraj opiekuńczych, zdzierających z obywateli podatki i odbierający ludziom ochotę do działania również jest nieprawdziwy, jest mitem, i nie znajduje potwierdzenia w przykładach. Autorka w sposób żywy i przystępny, a jednocześnie opierając się na danych oficjalnych i przykładach z życia znajomych analizuje poszczególne sfery życia, które są inne w Finlandii i Stanach Zjednoczonych: szkolnictwo, służbę zdrowia, podatki, zapomogi, wartości rodzinne, opiekę nad seniorami i usamodzielnianie się dorosłych dzieci, szanse na sukces życiowy w kontekście statusu społecznego rodziców, biznes i prawa pracownicze, takie jak prawo do urlopów i możliwości pracy i wychowywania dzieci. Zestawia też oba ogólne nastawienia mieszkańców do życia. W zestawieniach tych autorce wychodzi, że model skandynawski daje większe szanse rozwoju ludzi, że nie jest tak restrykcyjny, jakim go malują, że powszechna opieka zdrowotna, prawo pracowników do urlopu, powszechne szkolnictwo wcale nie utrudniają życia, a wprost przeciwnie, ułatwiają je. I - udowadnia autorka - wcale nie jest tak, że Skandynawowie 'siedzą na zasiłkach'. Jest wprost przeciwnie, mówi Anu Partanen, to Stany Zjednoczone stały się krajem, w którym biedny tkwią w biedzie, a bogaci (mniej niż 1%) społeczeństwa, stają się jeszcze bogatsi. Jej tezy i obserwacje z Nowego Jorku, gdzie zamieszkała z mężem są nawet bardziej wywrotowe. Autorka twierdzi mianowicie, że szkoły w USA utrwalają podziały społeczne, że biedni mają znikomą szansę na osiągnięcie sukcesu, że w ostatnich dziesięcioleciach zmniejszyły się możliwości klasy średniej na życie godne, polegające na możliwości leczenia się w razie choroby, na dobre studia, że wszystkie te rzeczy są w USA dostępne, ale najczęściej zapewniają to rodziny. Autorka idzie dalej: mówi iż tak nastawione na sukces szkolnictwo i cały system rynkowy sprawił, że amerykańska młodzież w mały sposób się usamodzielnia, że ma małe szanse na to bez rodziny, że dane szkół są zatrważające i mówią o nagminnym odrabianiu lekcji przez rodziców, obsesyjnym szukaniu szkół i korepetycji. Rozdziały o służbie zdrowia są jeszcze bardziej zatrważające, bo Anu Partanen opowiada mrożące krew w żyłach opowieści o znajomych, którym szpitale w USA wystawiały ogromne rachunki za szpital, o zmianach planów ubezpieczeniowych pracodawców itd. Odniosłam wrażenie, że jednaj nie chcę, żebyśmy w Polsce mieli Amerykę.... Że skrajny liberalizm nie jest dobry. Przychyliłam się do argumentacji autorki i zaczęłam doceniać, że żyję w Europie...
Zakończę cytatem z książki:
'Objechałam świat (....). Teraz, żyjąc w Ameryce, czułam się tak, jak gdybym przybyła nie do kraju Thomasa Jeffersona, Abrahama Lincolna i Martina Luthera Kinga, lecz do modelowej republiki bananowej, pełnej skrajności - z jednej strony dziedziczonego bogactwa, władzy i przywilejów, z drugiej rozpaczliwego ubóstwa, bezdomności i nieszczęścia. Owszem, brzmi to jak stereotyp. Lecz to nie czyni rzeczywistości mniej brutalną. Nigdy wcześniej nie zetknęłam się z tak rażącymi nierównościami, w żadnym innym państwie nowoczesnego, uprzemysłowionego świata'.
Reportaż naprawdę o życiowych sprawach, o tematach, które dotyczą każdego. Polecam. Można się zgodzić, albo nie z autorką, ale warto jest przeczytać.