Książkę Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk miałam w planach od dawna. Jednak raczej w planach bliżej nieokreślonych, raczej w stylu: ot, wpadnie mi przypadkiem w ręce, to przeczytam. Nawet jak znalazłam ją ostatnio na półce w bibliotece, nie byłam do końca przekonana – wypożyczyć, czy nie. Jednak wzięłam i mimo że wszelkie sagi rodzinne są mi raczej obce, nagle poczułam nieodpartą ochotę wziąć ją do ręki i zacząć niemalże od razu, kusiła mnie niesamowicie, przyciągała jak jakiś magnes. Nie opierałam się temu długo.
Ciekawa byłam strasznie, co w tej książce takiego jest, że czyta ją tyle osób, że ma rzesze fanów, że zdobyła tak wielką popularność. Fakt, okładka zwraca uwagę, ale opis wydawcy raczej zwyczajny… Bo cóż tam takiego jest? Ot, zwykle miasteczko Gutowo, gdzie podczas wykopalisk archeologicznych naukowcy trafiają na mumię kobiety i pierścień. Niby nic niezwykłego, jednak pierścień zdaje się być tym samym, który widnieje na fotografii jednego z przodków Igi – córki właściciela tytułowej Cukierni pod Amorem. Iga zaczyna interesować się tym, kim jest kobieta, która jak wiadomo skradła pierścień jej przodkom i czy to ta sama kobieta, którą znaleźli archeolodzy. Samoczynnie niemalże Iga wikła się w dawne tajemnice swojej rodziny, próbując rozwiązać zagadkę odkrywa sekrety, poznaje swoje pochodzenie.
Zaczynając czytać tę książkę, nic nadzwyczajnego w niej nie znalazłam. Ale z biegiem stron coraz bardziej ciekawa dalszych wydarzeń, byłam niemalże zafascynowana. Bo jest to opowieść o jednym z największych, najświetniejszych mazowieckich rodów: Zajezierskich. Od razu zwróciły moją uwagę przeskoki w czasie, dość spore, bo rok współczesny, czyli 1995 przeplatany jest opowieściami o początkach i dalszych losach rodziny Zajezierskich z drugiej połowy XIX wieku. Mimo że autorka bardzo często przeskakuje z jednego wieku w drugi, z jednego bohatera do innego – nie odczułam tego dotkliwie, ba, prawie w ogóle mi to nie przeszkadzało – czekałam z niecierpliwością, kiedy znowu przeniesiemy się do końca XIX wieku, kiedy znowu będę mogła poznać dalsze losy Tomasza i jego rodziny. Bez wątpienia opowieść o Zajezierskich urzekła mnie bardziej od wydarzeń teraźniejszych z udziałem Igi. Dlaczego? Bo historia ta pełna jest opisów dziewiętnastowiecznych dworków, opisów przyrody, popularnych potraw, strojów… Może nie znajdziemy tutaj zaskakujących zwrotów akcji, niespodziewanych wydarzeń – w końcu „Cukiernia pod Amorem” jest sagą rodzinną, a tym nie przypisuje się zwykle zawrotnego tempa akcji – jednak jest w tej książce przede wszystkim klimat tamtejszej epoki – to mnie najbardziej w niej urzekło.
Spodziewałam się jednak tego, że książka nie skończy się jednoznacznie – i się nie pomyliłam. W końcu jest to pierwsza z trzech części tak popularnej wśród czytelników sagi. Jednak to co mnie spotkało na samym końcu było jednak rozczarowaniem – bo książka mi się po prostu urwała. Nie został zakończony ani jeden wątek, tak jakby ktoś uciął całą historię, podzielił na części byle gdzie, nie patrząc na treść. Tym samym jeszcze bardziej jestem głodna dalszej części – jeszcze bardziej, niż gdy książka kusiła mnie, leżąc jeszcze na półce i czekając na swoją kolej. Bez wątpienia teraz muszę się postarać o to, aby w moje ręce wpadły kolejne losy bohaterów, kolejna dawka niesamowitego, dziewiętnastowiecznego klimatu, kolejna porcja świetnej, polskiej literatury.
Tak jak napisałam na początku – ta książka jest jak magnes. Gdy już się na nią trafi, nie sposób przejść obojętnie, trzymać ją w nieskończoność na półce. Nie sądziłam, że tak mnie to wszystko porwie, tak zaintryguje – powieść, którą przeczytała znaczna większość czytelników – mnie na początku ten fakt lekko odrzucał, ale gdy zaczęłam czytać, wciągnęłam się bez reszty. Może i książka ma swoich zaciekłych wrogów, nie widzących w niej nic dobrego, jednak zdecydowanie większe grono to jej fani – i w tym momencie wcale mnie to nie dziwi. Sama – dzięki Zajezierskim – stałam się członkiem tej właśnie grupy. Jak będzie dalej i czy to się zmieni – dowiecie się mam nadzieję wkrótce – chciałabym, żeby to się nie zmieniło.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/08/cukiernia-pod-amorem-zajezierscy.html]