Problemu „piekła" pominąć nie wolno milczeniem choćby już dlatego, że strach przed piekłem (...) wyrządził na przestrzeni stuleci niewyobrażalne szkody. Kto oczytany jest chociaż trochę we wszystkich tych dotyczących piekła kazaniach, jakie napisano od czasów Ojców Kościoła, (...) zrozumie, w jaki sposób powstać mogły w społeczności chrześcijan, a także w chrześcijańskiej sztuce, (...) tak dzikie, często wręcz sadystyczne wyobrażenia o potępionych i fantastyczne, absurdalne obrazy wszelkiego rodzaju mąk piekielnych. (...) Nie wolno przemilczać, że pewną rolę odgrywają tu także kompleksy seksualne i kompleks winy, mechanizmy grzechu i spowiedzi, wreszcie, i to wcale nie najmniejszą, władza Kościoła nad duszami, której nic nie zdawało się utwierdzać lepiej jak strach przed wiecznym potępieniem. Wynik: zastraszeni, zalęknieni chrześcijanie bali się sami, ale i wzbudzali lęk! To, co samych nabożnych, moralistów i ascetów dręczyło i przytłaczało (...), zwalczali oni z potrzeby kompensacji u innych. Każdy środek wydawał się dobry, by innych — w szczególności heretyków, Żydów, czarownice i wszelkiego rodzaju niedowiarków — ocalić przed piekłem. (...) Nawracanie pod przymusem, palenie heretyków, pogromy Żydów, wyprawy krzyżowe, szaleństwo polowań na czarownice, wszystko to w imię religii miłości pochłonęło miliony istnień ludzkich. (...) Zaiste: dzień Sądu, przywoływany w sekwencji „Dies irae, dies illae", którą Papież Pius V, wcześniej Wielki Inkwizytor rzymski, wprowadził do mszy żałobnej, ów dzień Sądu sam Kościół mocą uzurpowanej sobie władzy urzeczywistnił już bezlitośnie niezliczoną ilość razy przed nadejściem Sędziego Świata. (...) W rzeczy samej; Oby to tylko sam Syn Człowieczy sprawował sąd, nie zaś teologowie i książęta Kościoła...