Życie Pi to bardzo ciekawa historia opowiedziana przez Piscine Molitora Patela - niesamowita, tragiczna, ale ze szczęśliwym zakończeniem. Książka podzielona jest na trzy części:
W pierwszej Piscine Patel nazwany przez siebie w skrócie Pi - hinduski chłopiec, który wiedzie szczęśliwe życie wraz z rodzicami i bratem w małym indyjskim miasteczku w otoczeniu ogrodu zoologicznego przedstawia nam swoje dzieciństwo. Jego ojciec jest dyrektorem ZOO i dzięki temu chłopiec na co dzień obcuje ze zwierzętami często je podpatrując. Stąd jego zainteresowanie zoologią i zwyczajami zwierząt.
Wątek poboczny stanowi problem poznawania wiary u tego małego chłopca. Pi zafascynowany Bogiem i miłością do niego pragnie poznać i zgłębić tajniki hinduizmu (buddyzmu), chrześcijaństwa i islamu. Trudno mu pojąć, dlaczego nie może zostać wyznawcą wszystkich trzech religii, skoro wszystkie mówią o miłości Boga. Poniekąd w dalszym swym życiu zostaje wyznawcą wszystkich tych trzech religii. W tym czasie kształtuje się jego osobowość. Część pierwsza kończy się kiedy szesnastoletni Pi wraz z rodziną i częścią zwierząt (po likwidacji ogrodu zoologicznego)wyrusza w podróż statkiem przez ocean do Kanady, gdzie mają zamieszkać. Na koniec tej części padają znaczące, głębokie słowa:
"Sprawy nie potoczyły się tak, jak się tego spodziewaliśmy, ale cóż na to poradzić? Trzeba brać życie takim, jakie jest, i zrobić z niego jak najlepszy użytek."
W części drugiej stanowiącej tak naprawdę istotę powieści Piscine opowiada o 227 dniach spędzonych na Oceanie Spokojnym w szalupie ratunkowej wraz z dzikimi zwierzętami: hieną, orangutanem, ranną zebrą i tygrysem bengalskim, który cierpi na chorobę morską. To w tej części rozgrywają się dramaty chłopca i tu jesteśmy świadkami głębokich przemyśleń bohatera:
"Bliska śmierć jest czymś strasznym, ale jeszcze gorsza jest śmierć odroczona w czasie na tyle, żeby człowiek mógł uprzytomnić sobie, jaki był dotąd szczęśliwy i ile go jeszcze czekało szczęśliwych chwil. Widzi się wtedy z całą jaskrawością wszystko to, co się traci. Widok ów napełnia tak dojmującym smutkiem, że żadna śmierć pod kołami samochodu, ani w morskiej toni nie wydaje się straszna."
To niesamowite jak wielką moc w człowieku może wyzwolić wola życia, jak głęboka wiara pomaga przetrwać, a z drugiej strony co człowiek jest w stanie uczynić aby przeżyć.
"Ryba była martwa. Naderwana na wysokości skrzeli głowa krwawiła. Płakałem jak bóbr nad tą biedną duszyczką. Była to pierwsza czująca istota, którą zabiłem. Stałem się zabójcą. Winowajcą-jak Kain. Ja, szesnastoletni, niewinny i religijny chłopiec, łagodny mól książkowy, miałem teraz krew na rękach. Było to dla mnie potworne brzemię. Wszelkie życie jest święte. Nigdy nie zapominam włączyć tej ryby do mojej modlitwy."
Aby przeżyć chłopiec musiał radzić sobie nie tylko z brakiem wody i pożywienia, ale również ze swoim współpasażerem - 450 funtowym tygrysem Richardem Parkerem. Pi twierdzi, że przeżycie siedmiu miesięcy tułaczki zawdzięcza towarzystwu wielkiego, dzikiego kota.
"Życie w szalupie trudno nazwać życiem. Przypomina raczej końcówkę partii szachów, kiedy pozostało Ci już tylko kilka figur. Układ nie może być prostszy, a stawka wyższa. Pod względem fizycznym jest to życie niezwykle ciężkie, a w sensie moralnym zabójcze. Jeśli człowiek chce przetrwać musi się przystosować. Wiele rzeczy trzeba zastąpić czymś innym. Szukasz okruchów szczęścia tam, gdzie to tylko możliwe. Dochodzisz do takiego punktu, kiedy jesteś na samym dnie piekła, a jednak stoisz z założonymi ramionami i z uśmiechem na twarzy i czujesz, że jesteś największym szczęściarzem na świecie. Dlaczego? Bo u twoich stóp leży maleńka martwa rybka."
Trzecia część to historia samego ocalenia, którą Pi opowiedział japońskim wysłannikom przybyłym z firmy, do której należał statek. Pojawia się tu też opowieść alternatywna, która miała być bardziej wiarygodna dla słuchaczy, ale czy ciekawsza?
"Życie Pi" to lektura, którą powinno się znać. Powieść, którą się czyta jednym tchem - zarówno zaskakująca, jak inteligentna, chwilami filozoficzna, ale na pewno nie nudna.
Szczerze polecam.