Książka z gatunku literatury pięknej, która jest wzorem książek jakie chciałabym tej kategorii poznawać. Łączy w sobie patetyczność przekazu z jego prostotą i przystępnością.
Głównym przedmiotem zainteresowania jest wypadek na motocyklu, w której zginął bliski kobiety prowadzącej narrację. Słowem - sponsorem przewodnim jest „Gdyby…”. Co gdyby tak wiele wydarzeń miało inny bieg, gdyby ona coś zrobiła, a może nie zrobiła, gdyby tylko stało się inaczej.
Autorka snuje analizę wydarzeń, które w jej opinii w mniejszym lub większym stopniu stanowią element układanki i serii zdarzeń krok po kroku prowadzących do wypadku.
Dzieli się swoimi emocjami, które towarzyszyły jej kiedyś, jak i refleksjami, które udaje jej się wydobyć z perspektywy czasu.
Lektura ukazuje tak rzeczywiste problemy, przemyślenia i uczucia, że jako czytelniczka czułam szybko, że narratorka jest (wyjątkowo uświadomioną) koleżanką opowiadającą mi o swoich sprawach. Mimo tragedii, która jest w tle przedstawianych zdarzeń czułam się otoczona spokojem. Żałobny nastrój także jest tu odczuwalny, ale w świetle tego spokoju nie wpływa to w negatywny sposób na odbiór książki.
W zgrabny i dojrzały sposób czytelnik jest wprowadzony w życiowe refleksje, o tym co by było gdyby…
Bardzo podobała mi się zarówno forma jak i treść. Spędziłam z nią dobry czas, uważam za warto...