Fragment: "Nie posiadając już ani ułamka sprawnie funkcjonującej świadomości, brniesz w bagno własnych nieprzemyślanych poczynań, z czego obudzisz się z poczuciem, że spieprzyłeś sobie życie. Jednak na samych przemyśleniach to życie się nie kończy. Trzeba było wstać i robić swoje. Ja w tym momencie miałem do zrobienia obiad". Uważajcie, bo zarówno marzenia, jak i koszmary lubią się spełniać... Tylko w ostatecznym rozrachunku, które z nich okaże się gorsze...?