Od trzech lat Weronika nie ma wieści o swoim mężu Alexandrze Sethonie. Mieszka na zamku Krawarz z siostrą Wandą, córeczką Hanną i służbą.
Niczego bardziej nie pragnie niż poznać prawdę o mężu. A kiedy dowiaduje się od przybyłego do zamku, rannego uczonego - Michaela Sendivogiusa o jego uwięzieniu i śmierci w pożarze jest zdruzgotana.
Kiedy alchemik prosi ją o rękę, zgadza się.
Kobieta mimo to chce rozwiania wszelkich wątpliwości dotyczących pierwszego męża i wyciągnięcia konsekwencji wobec sprawcy jego śmierci.
Wyjechali z Krawarza.
W swojej podróży trafili do Pragi, na dwór cesarski na Hradczanach. Pobrali się.
Tu zyskała przyjaciółkę, kochankę Rudolfa.
W pewnym momencie Weronika znalazła się w sytuacji, zdawałoby się, bez wyjścia. Jak sobie z tym poradzi?
Kto jej pomoże?
Komu może zaufać?
Bohaterowie trafiają do Krakowa. Na dwór króla Zygmunta III Wazy. Tu odbył się alchemiczny spektakl.
"Nigdy nie wiemy, jak wiele jesteśmy w stanie znieść, dopóki życie nie podda nas próbie." ( str. 307)
Przebiegłość i chęć bycia najlepszym cechowały parających się alchemią. Nieśmiertelność to ich obsesja. Męskie ambicje zaś były dla nich najważniejsze. Aby je spełniać poświęcali niejednokrotnie wszystko i wszystkich.
W takim świecie przyszło żyć bohaterce i muszę przyznać, że radziła sobie całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, na jak nikłe albo wręcz żadne wsparcie mogła liczyć.
Opowieść pełna jest zaskakujących zwrotów akcji. Niespodzianek i zadziwień.
Interesująca lektura.