Z okładki:
Najpierw był rok 1914, I wojna światowa, którą autor widział chłopięcymi oczami. Kiedy zaś nastał Wrzesień 1939 roku, wypełnił obowiązek żołnierza i Polaka. Gdy runęły nadzieje, znalazł się wśród internowanych. Ale na krótko, bo już w 1940 r. Stefan Kazimierczak jest we Francji. Bije się o sprawę tego kraju, nie wiedząc, że walka ta przyniesie kolejną przegraną. Etap następny to obóz jeniecki. Też na krótko, bo drogą znaną wielu dostaje się do Wielkiej Brytanii, do Polskich Sił Zbrojnych. Stąd już tylko krok, by w szeregach 1 dywizji pancernej, razem ze swoim Batalionem Strzelców Podhalańskich, dojść i zwycięsko stanąć na niemieckiej ziemi.
Był jednym z tych wielu żołnierzy, którzy losu nie wybierali. Los wybrał ich sam.