Znaleźć równowagę duszy Moją poezję zbieram z polnych ścieżek, odnajduję na rozdrożach, przy których stoją zapomniane krzyże i kapliczki. Podnoszę z miejsc gdzie przed półwieczem z bujnej zieleni wyrastały gwarne chałupy - łemkowskie chyże, z progów gdzie matki witały swych synów i mężów powracających z górskich połonin. Dzisiaj czerwieni się tam kalina i rozsiewa zapach czarny bez. Moje wiersze to okruchy dni odnajdywanych w miejscach bliskich, na zwieńczonym zrębie starej cerkwi, na kamiennych tablicach zapomnianych nekropolii. Zdarzy się, że wiersz przyniesie mały ptaszek jaki ledwie co wyfrunął z gniazda... Zebrane w tym tomie utwory pochodzą z różnych okresów mojej twórczości, część z nich nie była drukowana. Są to wiersze pisane w języku polskim. Łemkowskie nie zawsze doczekały się mojego przekładu. Poezja to mój drugi dom. Pierwszym jest codzienność, czyli walka o chleb powszedni, mało heroiczna wręcz szara, przyziemna. Uciekam od codzienności, ale coraz trudniej jest to robić, gdyż dopada mnie w sposób bezwzględny i ruguje z moich myśli nawet najdrobniejsze zalążki poezji Czy tak wygląda początek nowego... Dlatego ukrywam się w skrzydłosinym Beskidzie, w wielkim zielonym domu, pod wysoką kopułą nieba. Chromą mnie rozłożyste ramiona jodeł i jesionów. Zanurzając dłonie w srebrno-dźwięcznych strumieniach, omywam zmęczoną twarz - odnajduję równowagę duszy. Pomimo dozy pesymizmu wkradaj ącej się na stronice tej książki, polecam wszystkim nadzieję. Nadzieję rozdawaną... na garnce, na garści, na hausty. Być może przyniesie ją nowy dzień! Władysław Graban