Siódmy tom cyklu z Josie Quinn, bohaterki, która skradła moje serce i w bardzo szybkim czasie uplasowała się wysoko na liście moich ulubionych książkowych serii.
Opis książki zostawiam na drugim zdjęciu, więc nie będę powielać treści. Serię z Josie Quinn można przeczytać niezależnie, ponieważ w każdej części jest odrębna zbrødnia, jednak ja osobiście polecam czytać od początku, dlatego, że życie osobiste Josie ma ogromny wpływ na całą powieść. Jej usposobienie oraz charakter niewątpliwie ukształtowało trudne dzieciństwo, którego piętno odciska się na niej nadal.
Tym razem większość akcji dzieje się w sierpniowych, upalnych dniach w lesie na granicy obszarów Denton i hrabstwa Lenore. Wysoka temperatura daje się we znaki śledczym, a problemy zamiast się rozwiązywać, nawarstwiają się na każdym kroku. W tej części występuje nawiązanie do sekty, która sektą się nie nazywa, jednak odkrycie obozowiska w środku lasu, osób żyjących pod przewodnictwem jednej kobiety oraz utrzymujących się wyłącznie z uprawianych przez siebie produktów chyba nie można inaczej nazwać. Josie od samego początku czuje powiązanie pomiędzy tymi ludźmi, a sprawa mørderstwa. Czy jej przeczucie jej nie zawiedzie..?
Quinn poświęca się każdej prowadzonej sprawie, teraz również. Niestety, często sprowadza to nią samą trudności i nie uniknęła tego tym razem. Jej zaangażowanie sprawia, że chęć towarzyszenia bohaterce w dotarciu do rozwiązania zagadki wzrasta conajmniej dwukrotnie!
Polecam ogromnie całą serię, wyczekuję kolejnych części.