Znakomita, zaskakująca w swojej wymowie, mądra i z przesłaniem proza. Z bohaterem przemierzamy ulice i ogrody Wenecji, wędrujemy po zaułkach Paryża, przedzieramy się przez dżunglę, gdzie bohater poszukuje orchidei, piękna, którego nikt nie widział, a które zostało zatrzymane w starych hiszpańskich rycinach. Chęć odnalezienia ich staje się nie tylko pasją bohatera, ale i jego obsesją. Ale aby je odnaleźć, musi wyruszyć w niebezpieczną wyprawę do Ameryki Południowej
Mężczyźni wypchnęli łódź do wody. Dwóch wskoczyło do środka i szarpnęło wiosłami, odwracając dziób. Ci, którzy stali na brzegu rozchodzili się, wracali do chat. Trino brnął w swój sen, a sen porywał go, jak łódź wdziera się w nurt, który ją wciąga. Miał przeświadczenie, że unika hańby. Nie robił niczego trudnego, robił to, co musiał zrobić, wchodził do dżungli. Była głośna i ciągle jasna. Jego serce zacisnęło się jak pięść, a życie miało barwę wiecznego lata. (fragment powieści)
Mężczyźni wypchnęli łódź do wody. Dwóch wskoczyło do środka i szarpnęło wiosłami, odwracając dziób. Ci, którzy stali na brzegu rozchodzili się, wracali do chat. Trino brnął w swój sen, a sen porywał go, jak łódź wdziera się w nurt, który ją wciąga. Miał przeświadczenie, że unika hańby. Nie robił niczego trudnego, robił to, co musiał zrobić, wchodził do dżungli. Była głośna i ciągle jasna. Jego serce zacisnęło się jak pięść, a życie miało barwę wiecznego lata. (fragment powieści)