"Miejsce, w którym tracisz trop, nie musi być miejscem, gdzie się on kończy."
Justin Alexander nie był zwyczajnym włóczykijem, wędrującym przez świat grając na flecie - choć to ostatnie akurat się zgadza. Chłopak podążał szlakami, które były dla niego wyzwaniem, był biegunem szukającym swojego miejsca - a to wciąż pozostawało nieokreślone. Justin uprawiał swoistą filozofię drogi, zagłębiał się w nowe kultury, podążał tropami różnych religii, chciał pojąć, zrozumieć, objąć ten świat i swoją w nim rolę. Na ile był w tym szczery, na ile kreował swój własny mit?
Harley Rustad, w swoim dokumencie o życiu tego młodego piechura, zatytułowanym "Zagubiony w dolinie śmierci. Obsesja i groza w Himalajach" przybliża czytelnikowi sylwetkę Justina, podążając szlakiem jego ostatniej wyprawy. Rozmawia z tymi, którzy go znali, spotyka się z najbliższymi mu osobami, próbując odtworzyć kolejne dni jego pobytu w Dolinie Parwati i odpowiedzieć na pytanie co tak naprawdę stało się z tym młodym mężczyzną.
Alexander wraz ze swoim przewodnikiem duchowym sadhu - Rawatem- wyruszył nad jezioro Mantalai, z tej podróży nigdy już nie wrócił, choć fizycznie był do niej dobrze przygotowany.
"Zagubiony w dolinie śmierci" to historia niezwykle ciekawego człowieka, który poszukiwał wolności, upatrując w niej sens istnienia. Czy pielgrzymka w Himalaje miała być tą ostatnią, czy Justin świadomie zaplanował...