Zabić drozda. Powieść graficzna

Dość dobra adaptacja rysunkowa znanej i kultowej powieści.

Nie, nie, nie.
Czytałam „Zabić drozda” w formie tradycyjnej, powieść zrobiła na mnie duże wrażenie, a to co mnie w niej urzekło, całkiem się w komiksowej wersji straciło. Niby główna oś fabularna i myśl przewodnia pozostają te same, ale gdzie się podziało to co w powieści pokochałam? Specyfikę Maycomb, Atticusa i jego metody wychowawcze oraz przemyślenia i logikę Scouta (Smyka). Jej odkrywanie świata, naiwne postrzeganie zjawisk społecznych i świeżość spojrzenia na wiele kwestii. Bardzo brakowało mi też mocy, jaką w powieści miały pojedyncze sceny, jak choćby ta, gdy Smyk ratowała tatę z opresji, czy sprawdzała co też przez tyle lat Ridley oglądał przez okno. Rozumiem ograniczenia objętościowe powieści graficznej i wyrażanie niuansów obrazem, ale dla mnie to nie ta sama historia, przyniosła mi inny ładunek emocjonalny. Niby powinno być pełniej, bo do tekstu dostałam obraz, tymczasem uważam, że on tylko przyćmił moje wyobrażenia i spłycił całość.