O autorze tych wspomnień, Henryku Ułaszynie (19 I 1874-22 V 1956), językoznawcy slawiście, profesorze kolejno trzech uniwersytetów: lwowskiego (1920-1921), poznańskiego (1921-1939) i łódzkiego (1945-1956) w żadnym wypadku nie da się powiedzieć, że był okazem zagrzebanego w książkach uczonego, zamkniętego - żeby odwołać się do stereotypu - w "wieży z kości słoniowej". Już przejrzenie bibliografii jego prac musi zastanawiać. Otóż w latach 1898-1953 notuje ona 296 prac naukowych wobec 442 tekstów niejęzykoznawczych (ostatnie w 1948 r.), wśród których największą część stanowi publicystyka o tematyce społecznej, światopoglądowej, reakcje na rozmaite bieżące wydarzenia. Wiele z tych tekstów tworzy swego rodzaju serie złożone z replik, duplik etc., pokazujących, że polemistą Ułaszyn był trudnym, gdyż nieustępliwym. [...] A co dalej? Co myśleć o człowieku, który w latach stalinowskich, wypełniając na Uniwersytecie Łódzkim ankietę personalną, której treść wtedy decydowała, czasem dramatycznie, o losie wypełniającego, z całą świadomością pisze: "pochodzenie 'szlacheckie', ojciec był właścicielem ziemskim", a kilka dalszych rubryk wypełnia z podobną... nonszalancją? [...]