POznany w poprzednim tomie Franek Lipa jest już właściwie dorosły. Wciąż jego ogromną pasją jest kolarstwo i to jemu poświęca cały czas poza nauką. Zaplanowane samodzielnie mordercze treningi maja mu zapewnić mistrzostwo polski w kolarstwie, a idolem jest oczywiście Ryszard Szurkowski. Niestety życie pisze jednak inne scenariusze niż nam by się chciało i stan zdrowia nie pozwala mu na kontynuowanie kariery. Franek dzięki poznaniu Zdzicha znajduje nową pasję, ktorą jest muzyka. Z pasją oddaje się nowemu hobby i zaczyna osiagać pierwsze sukcesy.
Na kanwie opowieści o młodym chłpoaku z lat 70 autor doskonale maluje obraz tamtej epoki. Rządy Gomułki zastępuje Gierek, a w ludziach odżywa nadzieja na poprawę losu. Wszechobecne braki w sklepach i drożyzna to codzienność, a skutkiem tego jest oczywiście wszelkiego rodzaju handel pokątny i szerzące sie kombinatorstwo i cwaniactwo, które dotyka takze i Franka.
Powieść ta to doskonały powrót do przeszłosci dla tych, ktorzy na własnej skorze doświadczyli tamtej rzeczywistości, choć wspomnienia pewnie maja słodko-gorzki smaki. Dla tych znających te lata z opowieści, to ciekawa lekcja tamtej siermiężności. To także próba zrozumienia postaw ludzi żyjacych wtedy i usiłujacych mieć odrobinę normalności, która powolutku wkradała się z z zachodu.